wściekłości, nastąpią wymyślania i pusta strata czasu. A warto by o sprawie porozmawiać.

nam mogą powiedzieć plastikowe osłony. Eksperci od balistyki już złożyli te trzy części w idealny model naboju kaliber 38. Z zachowanymi bruzdami. – Nie bądź łajzą, Sanders. Powiedz, na czym stoimy. Detektyw spochmurniał. – Dobra, no więc mam złą wiadomość. Jak dotąd koszulka nie pasuje nam do niczego. Ani do rewolweru kaliber 38 odebranego Danny’emu, ani do broni lub pocisków, których bruzdy mamy w bazie danych. – DRUGFIRE – powiedział Quincy. – Nieeee – jęknął Sanders. – Znowu! – Agent ma rację – zignorowała jego protest Rainie. – Przyznaj, Sanders, masz dostęp tylko do materiałów z obszaru stanu. A dzięki bazom danych DRUGFIRE będzie można poszperać w informacjach dotyczących przestępstw w całym kraju. Koszulkę przejmuje FBI. – A cóż takiego zwojowali federalni z moimi komputerami? – Minęły dopiero dwadzieścia cztery godziny – odparł łagodnie Quincy. – Po dwudziestu czterech godzinach ja miałbym już coś do potwierdzenia. Cholera, w pięćdziesiąt sześć godzin dostaliście ode mnie koszulkę! – Daj spokój, Sanders – ucięła grzecznie Rainie. – Federalni mają lepsze zabawki. Takie jest życie. Luke siedział z zamyślonym wyrazem twarzy. Pochylił się do przodu, oparł łokcie o kolana i wbił wzrok w Sandersa. http://www.klinikaonline.pl/media/ – No myślę, do diabła! – warknął Luke. – Nikt nie widział – ciągnął spokojnie agent – żeby Shep wchodził na teren szkoły przed strzelaniną. Poza tym według dziennika patrolu tuż po pierwszej był przy sklepie żelaznym Hanka. I Hank to potwierdza. W tej sytuacji wątpliwe jest, czy Shep miałby czas dotrzeć do K-8 i popełnić morderstwo przed pierwszą trzydzieści. – Zaglądałeś do dziennika patrolu? – Luke nadal sprawiał wrażenie urażonego. Quincy udał, że nie słyszy. – Możemy go więc wykluczyć. Zostaje mi osoba, która wysyłała do Danny’ego emaile, używając adresu NoLava@aol. com. Dowiedziałem się paru rzeczy. Po pierwsze, według Sandy O’Grady adres No Lava należał do Melissy Avalon. – Melissa Avalon pisała do Danny’ego? – zdziwił się Sanders. Quincy pokręcił głową. – Nie sądzę. Widywała go codziennie, więc nie było takiej potrzeby. Poza tym w

i odmówiwszy modlitwę, na korab Dymem buchający, śnieżnobiały, Pamięci Wasiliska poświęcony, Przesiadłem się. Ahoj! I przez noc długą, księżycową, zimną, Sprawdź – Mnie też pan zabije? – spytała, patrząc jak urzeczona na błyszczący pilnik. – Jak Lagrange’a, jak Teognosta, jak Hilariusza? Alosza przycisnął rękę do piersi, jakby się usprawiedliwiał: – Ja bez potrzeby nikogo nie zabijam, tylko z konieczności. Lagrange sam sobie winien, że miał taką twardą czaszkę i ogłuszyć go się nie udało, trzeba było przystrzelić. Teognost przeszkadzał mi dostać się do pustelni, zajmował moje miejsce. A za Hilariusza bracia już i tak mszę odprawili... Błysnęły białe zęby i stało się jasne, że pomysłowy młodzieniec wcale się nie usprawiedliwia, tylko żartuje. Zresztą uśmiech zniknął z jego twarzy natychmiast. I głos stał się poważny, zabarwiony zdziwieniem. – Jednego nijak nie mogę zrozumieć. Na coś, siostro, liczyła, przychodząc tutaj? Przecież wiedziałaś już, że zobaczysz nie wątłego Lampego, tylko mnie! Na rycerskość wobec damy postawiłaś, czy jak? Niepotrzebnie. Ja przecież, siostrzyczko, choćbym najbardziej chciał,