Dorian chwilę się wahał.

- Nie wszyscy, Kurkow! Michaił z osłupieniem wpatrywał się w Aleca wychodzącego z lasu. - Becky chciałaby pewnie w tej chwili chwycić gasidło do świec, żeby rozwalić ci głowę, Kurkow. Na szczęście ja mam pistolet! - I Alec wymierzył go prosto w Michaiła. - Becky, moja droga - dodał półgłosem - odwróć się. Odwiódł kurek, lecz nim jeszcze Becky zdołała zrobić tak, jak kazał, Michaił uniósł arogancko głowę. - Zegnam pana, wasza wysokość. Rozległ się głuchy szczęk. I nic się nie stało. W broni nie było kuli. Alec zaklął głośno. Michaił zaśmiał się z radością. - En garde! - krzyknął i natarł na Aleca. Rozpoczęła się dzika walka. Becky odstąpiła na bok, lecz nie mogła oderwać oczu od wymiany ciosów. Blask słońca odbijał się w ostrzach, które niczym brzytwy przecinały ze świstem powietrze. Michaił przeciwstawił brutalną siłę precyzji, szybkości i zwinności Aleca. Zaatakował go nagłym pchnięciem, od którego Becky zaparło dech. Alec krzyknął z furią, gdy ostrze trafiło go w lewe ramię - to samo, które zostało zranione ledwie miesiąc temu. - Och, ty bękarcie! - syknął, cofając się. Michaił otarł pot z czoła i uśmiechnął się drwiąco. Becky, na samej granicy paniki, utkwiła wzrok w Alecu. Pokonanie Kozaków na pewno kosztowało go wiele wysiłku, a teraz został ranny. Michaił nie był tak zmęczony. Alec spojrzał na ranę, z której sączyła się krew. http://www.in-vitro.com.pl/media/ dwadzieścia minut! - Becky, wiem, co robię! Zaskoczył ją ten ostry ton. Alec spostrzegł to. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Ale przecież gram dla ciebie! - Naprawdę? - spojrzała mu w oczy. Fuknął gniewnie i się odwrócił. Nie mogła zaprzeczyć, że mu się poszczęściło, więc zamilkła. Ale przyrzekła sobie w duchu, że jeśli przegrają, to go chyba udusi. Gdy rozdający wypłacił mu potrójną wygraną, sto pięćdziesiąt funtów, które Alec zdobył, przybrało formę jednego czarnego sztona i dwóch zielonych. Przy trzecim razie Alec tak podniósł stawkę, że przekroczyła maksymalną sumę, na jaką pozwalał stół - czarny szton miał wartość stu gwinei. Becky poczuła się nieswojo. - Jeszcze wszystko stracimy! - Dziecinna igraszka - mruknął pod nosem Alec. - W Brighton będę grał o dużo

- Muszę pani wyznać, lady Isabell, że nieczęsto bywam tak zgrabnie przywołany do porządku. Był bystry. O tym też powinna pamiętać. - Pan wybaczy, ale nie miałam takiego zamiaru. - Właśnie, że pani miała i zrobiła to pani po mistrzowsku. Wziął ją za rękę. Nie cofnęła dłoni. Pozostawiła ją, chłodną i pewną, w jego uścisku. Pomyślał, że chyba nazbyt się pospieszył, uznając ją za nudziarę. - Przepraszam, że próbowałem panią sprowokować. Obiecuję więcej tego nie robić. Zaczynam rozumieć, dlaczego Alice chciała mieć panią przy sobie. Sprawdź - Dla trzydziestu dwóch najbogatszych Anglików - burknął Westland. - Regent też będzie grał. - Córka poklepała go po ramieniu. - O tak, on rzadko traci okazję do trwonienia angielskich pieniędzy! - Po przejściu do czwartej tury - wyjaśniła Parthenia - zwycięzca i jego partner wygrywają łącznie trzysta dwadzieścia tysięcy funtów, rzecz jasna minus dziesięć procent na biednych. - To niewielka cena za zaszczyt sprawienia pani satysfakcji - Michaił, wypowiedziawszy ten komplement, złożył jej ukłon na kontynentalną modłę. - Poczytuję sobie udział w turnieju za zaszczyt. Proszę mnie wpisać na listę. Westland po raz kolejny uszczypnął córkę w policzek. - Łatwo ci to przyszło, co? Gdy w ciasnym przejściu między stajniami rozgorzała walka, Becky nie mogła uwierzyć własnym oczom. Alec dokonywał istnych cudów. Zdumiewała ją jego zręczność, szybkość i zajadłość. Miał rację. Nie doceniła go.