promienia zachodzącego słońca.

— Tak — powiedział służący. — On nie lubi całego tego zamętu związanego z podróżami. Zresztą, co w tym złego? Uśmiechnął się do Tempery szeroko i mówił dalej: — Uważaj na tych wszystkich kochliwych Francuzików. Z tego, co wiem, młoda ładna kobieta nie powinna im za bardzo ufać. — Zapewniam pana, że dam sobie radę — oświadczyła wyniośle. — Mam nadzieję — odparł służący. — Ale trzymaj oczy i uszy otwarte i nie spaceruj sama przy księżycu. — Zastosuję się do pańskiej rady — powiedziała Tempera z przesadną skromnością. — Ja to zupełnie co innego — dodał lokaj. — Będę wyczekiwał twojego powrotu. Może być miło, jeśli twoja pani przyjedzie do nas na wieś. — Muszę to bardzo dokładnie rozważyć — oświadczyła Tempera, próbując powstrzymać śmiech. Była pewna, że tylko z powodu jej młodego wieku lokaj pozwalał sobie na taką poufałość w stosunku do osoby wyżej postawionej w hierarchii służących. http://www.honda-fan.net.pl słyszałam. - Spokojnie, kochana - rzuciła Riley. Flic odczekała chwilę, zanim otworzyła oczy. - To przynajmniej w jakiś sposób świadczy - zauważyła, przygryzając wargę - że wszystko inne jest prawdą. - Co znaczy „wszystko inne"? - spytał ostro Malloy. - Nie, nic w tym rodzaju. Ale on miał już kłopoty. - Flic się zawahała. - Babcia to państwu wyjaśni, proszę ją zapytać. - Zapytamy. Ale może podsuniesz nam chociaż ślad? - Riley umilkła na chwilę. - Możemy ci mówić po imieniu, prawda? - Jasne, jak wszyscy. - No więc co do tych innych spraw... - wrócił do tematu Malloy. Kiedy zadzwonił telefon, Sylwia podniosła bezprzewodową

Myśl o rodaku z Nowego Jorku w tej akurat chwili poprawiła mu nieco humor. Przejrzał zawartość portfela i za fotografią bratanków i kartą dawcy organów odnalazł poszukiwany kartonik. Zatelefonował do adwokata w czwartek z samego rana, a nie zastawszy go w biurze, zostawił wiadomość. Po godzinie Jack Crocker oddzwonił. Matthew poprosił, żeby zaczekał na linii, aż Sprawdź wtedy, na peronie... Tyle że jej myśli pędziły wstecz. Do poprzedniej soboty. I jeszcze dalej. Do ostatniego września. Do najohydniejszego, najkoszmarniejszego, najbardziej niewiarygodnego podejrzenia ze wszystkich. Do śmierci Karo. Flic także tam wtedy była. W tym domu. Chora, w łóżku. A werdykt nie wskazał przyczyny zgonu. Przestań! Zuzannie zrobiło się słabo. O czym ona myśli?! Flic uwielbiała Karolinę, wszystkie trzy kochały matkę, nigdy nie pojawił się choćby cień podejrzenia. Mogły się pokłócić.