Albert skrzywił się, ale szybko się pozbierał, żeby odzyskać stracony

Zadzwonił do niej do domu. Potem próbował złapać połączenie z jej wozem patrolowym. Aż wreszcie zaczął się poważnie niepokoić. Wszystko wskazywało na to, że policjantka Lorraine Conner zniknęła bez śladu. I nawet jeśli Abe oskarżał ją o brak kompetencji, wiedział, że porzucenie śledztwa w toku jest do niej niepodobne. 31 Sobota, 20 maja, 12.16 Becky usiadła na wąskim łóżeczku, otoczonym pluszowymi zwierzątkami i przytuliła mocniej Wielkiego Misia. Rodzice kłócili się w salonie. Starali się nie podnosić głosów, jak zawsze, kiedy byli na siebie wściekli i nie chcieli, żeby ktoś się o tym dowiedział. Becky wydawało się, że mama płacze. A tata był w jednym ze swych najgorszych nastrojów. Dziś rano, kiedy się obudziła, zajrzał do szafy w korytarzu. Powiedział, że małe dziewczynki sypiają w łóżkach, więc niech lepiej Becky przyzwyczai się do tego. Mama chyba się z nim nie zgadzała. Ale Becky nie obchodziło to specjalnie. W swoim pokoju też miała szafę. Wybrała tę na korytarzu tylko dlatego, że była bliżej miejsca, gdzie spał tata. Bo chociaż lubiła Wielkiego Misia, nie wiedziała, czy umie walczyć. W końcu był tylko pluszakiem z guzikiem zamiast nosa. Mama i tata kłócili się o Danny’ego. – On potrzebuje pomocy, Shep! Poważnej pomocy, której nie otrzyma w poprawczaku. – Wiem o tym! Ale musimy być cierpliwi, Sandy. Słyszałaś, co mówił adwokat. Jeśli http://www.hale-magazynowe.net.pl tym zupełnie. – W roku szkolnym 1992/93 – ciągnął – o czym pewnie wspominał „New York Times”, mieliśmy pięćdziesiąt pięć ofiar śmiertelnych. Ale jak zaznaczyłeś, to było przed plagą rzezi w szkołach. W roku 1997/98 doszło do trzech strzelanin, podczas których zginęło czterdzieści osób. Niemal trzydziestoprocentowy spadek. Prawda jest taka, że tragedie w szkołach przypominają trochę katastrofy lotnicze. Szokują i dostają się na pierwsze strony gazet, ale trudno je uznać za reprezentatywne dla określonej sfery życia. Dzieci są wciąż bezpieczniejsze w szkole czy w samolocie niż w prowadzonym przez rodziców samochodzie. – Ale przecież te incydenty ciągle się powtarzają – zaoponowała Rainie i ukradła kolejną grzankę z sałatki Quincy’ego. – Na początku można było utrzymywać, że to tylko tragiczne epizody, ale ten koszmar trwa już całe lata. Jedna strzelanina budzi żal. Siedem po prostu przeraża. – Mamy do czynienia z niepokojącymi zjawiskami – przyznał Quincy – ale nie możemy

nieznajomego mężczyznę – nie ustępowała. – To chyba ważne. – Histeria jest zaraźliwa. – Irytacja Sandersa rosła z minuty na minutę. – A może jednak widziały kogoś lub coś szczególnego. Weźmy pod uwagę samą strzelaninę. Mówi pan, że był to atak błyskawiczny. Rzeczywiście dwie ofiary zostały podziurawione jak sito, a w całej szkole mamy mnóstwo śladów po pociskach. Ale co z Melissą Avalon? Pojedynczy strzał w czoło. Zbyt precyzyjny jak na przypadkową kulę. Sprawdź walczy z samym sobą, w przeciwnym razie miałby już stos zdjęć porno i nie rozglądałby się za ubranymi dziećmi. On wciąż jeszcze walczy, ale powoli przegrywa. Sam zaczyna się podkładać. Chodzi do miejsc, w których bywa wiele dzieci. Kiedy ostatecznie ulegnie swoim skłonnościom, będzie twierdził, że to ich wina. Że to same dzieci nakłoniły go do tego. Mandy popatrzyła na obcego mężczyznę, jak nerwowo robił kolejne zdjęcia, po czym sama się rozdygotała. Ich tata mówił dalej: - Dziewczynki, jeśli zobaczycie kogoś takiego jak on, musicie jak naj¬ szybciej odejść. Podejdźcie do najbliższego ochroniarza albo skryjcie się jakąś kobietą z dziećmi. Wtedy on pomyśli, że to wasza mama i przestanie wami łazić. - Co teraz zrobisz? - spytała Kimberly.