potem dowiedział się, że nie był jedynym mężczyzną

w tym samym budynku. Mogłybyśmy wszędzie chodzić razem... – Spojrzała jej prosto w oczy z całą szczerością, na jaką było ją stać. – Nigdy dotąd nie pracowałam z prawdziwą przyjaciółką. To musi być strasznie fajne. – O, tak – westchnęła Sandy, chociaż widać było, że wciąż się waha. – Więc pomożesz mi? – Chwyciła ją jeszcze raz za rękę. – Przedstawisz mnie panu Ryanowi? Dziewczyna zgodziła się z westchnieniem. – Jasne, Julianno. Dla ciebie wszystko. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY Sandy zgodziła się podsunąć Richardowi CV przyjaciółki w poniedziałek rano. Julianna spędziła nad nim całą sobotę i część niedzieli, starając się przynajmniej w minimalnym stopniu dopasować swój twórczy zapał do rzeczywistości. Zmieniła swój wiek na dwadzieścia dwa lata. Wpisała kochanków swojej matki na listę osób, które mogłyby jej udzielić referencji, z nadzieją, że Richard nigdy tego nie sprawdzi. Iw końcu napisała, że była jedną z asystentek senatora Williama Jacobsona w czasie jego kampanii. Osoby pracujące w punkcie ksero pomogły jej w odpowiednim rozmieszczeniu adresów i nagłówków. Julianna zapłaciła za dostęp do komputera, przepisała wszystko, a http://www.grzejnikidekoracyjne.biz.pl/media/ stoi. Przestała obsesyjnie koncentrować się na próbach zajścia w ciążę, wyluzowała się i zaczęła nadrabiać różne zaległości. Podobnie było z Richardem. Leczenie bezpłodności odbiło się na wszystkim: na ich małżeństwie, życiu towarzyskim, a także zawodowym. Dlatego odetchnęła z ulgą, gdy skończyły się wyczerpujące i niezbyt romantyczne zabiegi. Pozostał żal. Wciąż pragnęła mieć dziecko, zostać matką... Czasami budziła się w nocy i do rana wpatrywała się w sufit, dręczona poczuciem wewnętrznej pustki i rozdzierającego, beznadziejnego bólu. Nagle wokół niej zacisnęły się silne ramiona. To był Richard. – Co tutaj robisz? – szepnął wprost do jej ucha. – Powinnaś coś na siebie włożyć, inaczej zachorujesz. Potrząsnęła głową, chcąc odpędzić od siebie ponure myśli, i

- Tata wczoraj przed wyjściem z domu wspomniał mi o tym, więc poruszyłem niebo i ziemię, żebyście go miały jak najszybciej. Laura uśmiecha się do niego, a potem do Grace. - To znaczy, że mamy już wszystko, czego potrzebujemy do prawdziwych lekcji tańca klasycznego - mówi, wyciągając z torby płyty. - Mogę zostać i popatrzeć, jak ćwiczycie? - pyta Simon. - Jeśli chcesz... - odpowiada Laura, choć nie jest pewna, czy to dobry pomysł. Wkrótce okazuje się, że jej wątpliwości były słuszne. W obecności brata dziewczynka nie potrafi się skupić, a i Laura łapie się na błędach, których na pewno by nie popełniała, gdyby były z Grace same. Sprawdź szybko i łatwo zdoła zrujnować jej życie. Parę razy zauważyła, że dziewczyna spogląda na Emmę z wyrazem tęsknoty. Czuła się wówczas zagrożona, lecz bezbronna. Nie miało to nic wspólnego ze strachem przed Johnem Powersem. Bała się, że Julianna zechce odzyskać córkę. Nie ufała jej. Była przekonana, że dziewczyna mogłaby zabrać małą i zostawić ją samą w środku nocy. Dlatego starała się nie spuszczać Emmy z oczu. Nie pozwalała też Juliannie dotykać jej ani brać na ręce. Wolała nie ryzykować. W połowie drugiego dnia stwierdziła, że z powodu dziecka podróż wydłuży im się o kolejne dwadzieścia cztery godziny. Emma miała już dosyć siedzenia w foteliku. Zrobiła się grymaśna i nieprzyjemna. – Musimy zrobić postój – powiedziała Kate, potrząsając przed nosem