– Doskonałe, możesz mi wierzyć. Za miłość, przyjaźń, senat Stanów Zjednoczonych i za to, żeby udało nam się wydostać z tego miasta w jednym kawałku – zaśmiała się, unosząc swoją szklankę. – Amen – zawtórował jej Jack. Martini rzeczywiście było znakomite. – Wyobraź sobie, że już za kilka dni będziemy siedzieli na werandzie w Vermoncie, popijając martini i patrząc na las. W ciemnych oczach Sidney pojawił się błysk. – ,,My’’? – powtórzyła. – Mam nadzieję, że uda ci się wyrwać przynajmniej na tydzień? – Tak, ale... – Zawahała się. – Wiem, że Lucy wie o naszej znajomości, ale ty, ona i twoje wnuki... Przez tyle lat nie było nikogo więcej. – Rodzice Lucy... – Są w Kostaryce. Wiem, bo odwiedziłam ich w styczniu. Ale ty jesteś ojcem Colina, jedynym żywym wspomnieniem po nim... a poza Lucy i wnukami nie masz żadnej innej rodziny. – I tak mieszkają w Vermoncie – rzekł Jack z niezamierzoną goryczą w głosie. – Przez ostatnie lata nie widywaliśmy się zbyt http://www.grundomat.pl/media/ – Nie muszę tego robić. Sama to zrobiłaś. Co za tupet! Barbara zgrzytnęła zębami, ale w porę przypomniała sobie, że obdarzona jest żelazną samodyscypliną. Miała przed sobą jasny cel: pokazać tym dzieciakom prawdę. Musiały wreszcie przejrzeć na oczy. Zatrzymali się na skałach nad wodospadem. Deszcz był coraz silniejszy i chłodniejszy. Barbara skinęła głową. – A teraz słuchajcie. Madison, weź linę. – Rzuciła jej gruby sznur, który zabrała ze stodoły. – Jeśli zrobisz coś głupiego, to zastrzelę ciebie albo twojego brata, albo was oboje. Rozumiesz? Dziewczyna skinęła głową. Była blada. Na jej rudych włosach
- Że nic mi nie powie. Sprawca już wtedy ją postraszył, a dzisiaj znowu odwiedził i powtórzył groźby. Wymieniłem w rozmowie nazwisko Kingsfelda, a ona nie zaprotestowała. - Niewiele nam pomogła - stwierdził Crispin, wyraźnie zniechęcony. Sprawdź zafascynowana jego inteligencją i wiedzą. Choć zwykle unikała kontaktów z ludźmi, którzy mogli poszczycić się tytułami naukowymi. Ale Pierce z takim zapałem opowiadał o swojej pracy, że nie mogła się temu oprzeć. Westchnęła. Ma takie piękne usta. Jak one muszą smakować... Rozpalona wyobraźnia podsuwała jej coraz to nowe obrazy. Niemal czuła dotyk jego ciała, dłonie błądzące po jej skórze, jego ciepło. Znowu westchnęła i wyciągnęła się w wodzie.