Bentz skinął głową. Cały czas miał przed oczami zdjęcie żony, przerażonej, za kratami.

własne uszy, wynajęłaby samochód. I pojechała... Dokąd? Bentz wymeldował się z SoCal Inn. Pewnie i tak pojechałabyś na posterunek. Ciesz się, że jeszcze jest w Los Angeles. Wkrótce go zobaczysz. Pewnie za niecałą godzinę. I dobrze! Rozdzwoniła się jej komórka. Spojrzała na wyświetlacz – Bentz. – Dzięki Bogu! – Cześć. – Boże, jak się cieszę, że cię słyszę! Martwiłem się już. Coś ścisnęło ją za serce. – Wiem. – Miała łzy pod powiekami, dławiło ją wzruszenie. – Lot był opóźniony, musieli coś naprawiać, ale w końcu tu dotarłam. – Dobrze. Prawie go nie słyszała, hałas lotniska zagłuszał rozmowę: komunikaty, zgrzyt wózków bagażowych, szmer podekscytowanych głosów, gdy tłumy ludzi przelewały się przez terminal. – Dlaczego spotkamy się na posterunku? Myślałam, że będziesz na lotnisku. – Też tak myślałem, ale musiałem złożyć zeznania. Dokończyć niedokończone sprawy. – O Boże, znowu ktoś zginął – jęknęła. Wiedziała, że to prawda. Zatrzymała się w pół kroku. Mało brakowało, a kobieta z wózkiem wpadłaby na nią. – Przepraszam – mruknęła, odsunęła się, zniknęła za rogiem, za sklepem z koszulkami. – http://www.grog.net.pl ptasich odchodów i resztek sowich biesiad. A potem pomyślał o drugim wyjściu i schodach. Cholera! Z nerwami napiętymi jak postronki wycofał się do holu i usłyszał odgłos kroków i oddech na poziomie parteru. Niemal skoczył przez poręcz, runął w dół i poświecił w mrok korytarza. Pusto. Nikogo. Ani ludzi, ani duchów. Na obolałej nodze pokusztykał do najbliższych drzwi i znalazł się w recepcji zjazdu, przy głównych drzwiach do misji. Powietrze było tu duszne, zastałe. Ale i tak wyczuwał smugę zapachu jej perfum. Co to ma znaczyć, na miłość boską?

Caldwell... To tylko zbieg okoliczności. – Skrzywiła się. – Musi być. – Spojrzał na nią i niemal widział, jak obracają się trybiki jej umysłu. – Prawda? – Tak. – Ale przyznaję, że jego powrót wywołał niemałe poruszenie. Ty oglądałeś miejsce zbrodni, a po wydziale plotki rozprzestrzeniały się z zawrotną szybkością. Dziwne, co? – A kogo to obchodzi? – zdziwił się. Sprawdź Znalazł stację nadającą wiadomości. Miejsce zbrodni. Kamera przesunęła się po autostradzie, by pokazać funkcjonariuszy za żółtą taśmą. Magazyn za plecami dziennikarki w niebieskim żakiecie. Patrząc w kamerę smutnym wzrokiem, mówiła do mikrofonu: – Tutaj, niedaleko autostrady, doszło dzisiaj do makabrycznego odkrycia. Znaleziono zwłoki dwóch dziewcząt, ofiar podwójnego morderstwa. Jak wiemy ze sprawdzonych źródeł, były to siostry. Bliźniaczki. – Co? – Bentz znieruchomiał z ręką zaciśniętą na pilocie. Nie odrywał wzroku od ekranu. – Nie ujawniamy nazwisk ofiar, póki policja nie powiadomi najbliższych. Ze źródeł godnych zaufania wiemy, że ich zaginięcie zgłoszono dzisiaj, w dniu ich dwudziestych pierwszych urodzin. – Dziennikarka zrobiła dramatyczną pauzę i mówiła dalej: – Niestety, nie zdążyły ich świętować, nie dotarły na imprezę, którą planowały z rodziną i przyjaciółmi. – Jezus Maria! – Bentz usiadł gwałtownie. Ogarnęło go przemożne uczucie deja vu.