Podziękowała kolegom z policji stanowej i okręgowej, którzy odpowiedzieli na wezwanie i

Dziewięć miesięcy wcześniej Montgomery przeszukał bazy danych więzień w stanie Oregon w poszukiwaniu odpowiedniego kandydata na ojca Rainie. Tak, Ronnie Dawson naprawdę istniał. We właściwym czasie trafił za kraty i we właściwym czasie został zwolniony warunkowo. Miał niecały metr sześćdziesiąt wzrostu i rude włosy. Nigdy nie słyszał o żadnej Molly Conner. I był zszokowany, kiedy dowiedział się o pokaźnej darowiźnie przekazanej w jego imieniu prokuratorowi okręgowemu. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Przez trzy dni Rainie czuła się nawet fajnie. Potem zdziwiła się, że tak szybko jej przeszło. Trudno było tęsknić za czymś, czego nigdy się nie miało. A tak naprawdę wcale nie przestała marzyć. Miała ojca. Gdzieś tam. A przecież nigdy nie wiadomo... Adwokat Carl Mitz też istniał. Był dobrym prawnikiem. W czasie lunchu w jego towarzystwie Rainie przekonała się, że był też wyjątkowo miłym facetem. Miał odpowiednie kwalifikacje, więc Montgomery zdobył numer jego ubezpieczenia społecznego, nazwisko panieńskie matki i datę urodzenia. Z tego miejsca sprawę przejął Andrews. Rainie nie zachwycała się już tak bardzo osiągnięciami epoki elektroniki. Poprzedniego dnia zamówiła kopię raportu kredytowego. Nerwowo go przeglądała. Agent specjalny Albert Montgomery nie stanął przed sądem. Najwyraźniej http://www.gimgryf1.pl Kimberly przytaknęła. - Nie myślałam o tym w ten sposób. W porządku, sprawdzimy najmłodszego Millosa. Jedno nazwisko można skreślić. - Spojrzała na pudło akt. Westchnęła i dodała: - Jeszcze pięćdziesiąt. - Z całym szacunkiem - odezwała się Rainie - ale nie sądzę, żeby ta baza danych doprowadziła nas dokądkolwiek. - Quincy natychmiast zmarszczył czoło. - Zastanów się, Quincy. Czy nazwisko tego faceta znajduje się w tym pudle, w bazie danych, czy w aktach FBI? Prawdopodobnie tak. Ale czy to nam pomoże? Nie. Dlaczego? Bo on również wie, że jego nazwisko się tam znajduje. Pochyliła się i zaczęła mówić w skupieniu. - Co jest jego najsłabszym punktem? Co jest dla niego największym zagrożeniem? Proces eliminacji. Sprawa ma charakter osobisty. To nie rozgrywka

rozpalone. Palcem wykonywała w powietrzu niebezpieczne dźgające ruchy. Musiał powiedzieć coś, co strasznie ją wkurzyło. Uciekaj! - pomyślał. - Ale dokąd? - Nie jestem miła! - wyrzuciła z siebie. - Wyjaśnijmy to sobie. Nigdy nie jestem miła! - W porządku. Sprawdź stoi Quincy. Wcześniej spała dwie godziny, a potem odebrała telefon. Wzywano ją do Filadelfii, ale to wydawało się już odległą przeszłością. Przez resztę nocy oglądała miejsce zbrodni. Potem wróciła do domu Quincy'ego, żeby słuchać kolejnych wiadomości z pogróżkami o śmierci. Coraz to nowe pomysły, chore i perwersyjne. Liczba dzwoniących doszła do trzystu pięćdziesięciu dziewięciu. Niektórych Quincy osobiście wsadził do więzienia. Inni po prostu nienawidzili agentów federalnych. Jeszcze inni zwyczajnie się nudzili. W każdym razie ledwo zakamuflowane ogłoszenie z więziennych gazetek zawierało numer telefonu psychologa z FBI. Wszyscy czuli się w obowiązku zadzwonić. Niektórzy, musiała to przyznać, mieli wyjątkową fantazję. Jedna z artystycznych dusz zadała sobie nawet trud skomponowania utworu śmierci w stylu raperskim. Był niezły.