I jak je uczcimy, chciała zapytać. Wrzeszcząc? Płacząc? Kopiąc

- Arturo Pavón. Mam nazwisko. Nareszcie mam nazwisko! Czy ty wiesz, co to znaczy? Łzy zebrane pod powiekami znalazły wreszcie drogę ujścia i pociekły jej po policzkach. - Mam szansę odnaleźć dziecko. Pierwszy raz mam realną szansę! an43 107 -8- Impreza dobroczynna w Dallas udała się lepiej, niż można się było spodziewać. Poszukiwacze nie tylko zebrali sporo pieniędzy, ale jeszcze znaleźli sponsora: firmę komputerową, która obiecała dostarczyć im nowy sprzęt. Obrazy nowych, błyszczących komputerów tańczyły Milli przed oczami, ale to nie z tego powodu nie mogła zasnąć w hotelu. Wciąż była niesamowicie podniecona tym, co zdarzyło się rano. Czuła się, jakby przeszła bosymi stopami po rozżarzonych węglach i nawet się nie poparzyła. Była jak odurzona świeżą nadzieją. Chciała dzwonić do Davida, opowiedzieć mu wszystko, powiadomić, że http://www.gim2sl.edu.pl/media/ - Niech pobiega trochę za cieniami. - Niezły pomysł - zaśmiał się True. - Hej... zaczekaj. Nie dzwonisz z domu? Wyświetla mi się inny numer. - To moja komórka. - Cholera! Wiesz jak łatwo to można podsłuchać?! - Jeśli dzwoniłabym z domowego, to Rip odebrałby w drugim pokoju i właśnie nas słuchał... - No to znajdź inny sposób, ale nie dzwoń z komórki. Usłyszała głośny dźwięk odkładanej słuchawki. - Pierdol się - mruknęła Susanna, krzywiąc twarz. No proszę, znowu przeklinała. Zachwiała się ze zmęczenia; przez chwilę kusiło ją, by od razu pójść spać, a prysznic wziąć potem, po przebudzeniu. Nie. Po tym, co robiła, nie mogła położyć się do łóżka bez kąpieli.

mężczyzną, który najwyraźniej nie czuł prawie nic. Ona - kobietą, która czuła zbyt wiele. Nie mogąc zaapelować do jego uczuć, spróbowała przemówić do rozsądku: - Poszukiwacze dysponują potężną siecią ludzi, mają niewyobrażalne kontakty Pomóż mi, a ja pomogę tobie. - Nie potrzebuję pomocy - wzrok mordercy był znów zimny i Sprawdź pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Poza tym nie miała teraz czasu na romansik, mały czy duży. Nie chodziło tylko o to, że nie mogłaby poświęcić mu całej swojej uwagi, jej praca wymagała ciągłych podróży Po rozwodzie spotykała się z mężczyznami. Niestety, zazwyczaj zdecydowanie nie podobało im się to, że Milla tak dużo czasu poświęcała na wyjazdy A w tej sprawie ona absolutnie nie miała zamiaru iść na jakikolwiek kompromis. I kropka. Wprawdzie co jakiś czas ponawiała próby, ale wszystkie jej nieliczne i kruche romanse umarły śmiercią naturalną z zaniedbania. Zawsze stwierdzała w końcu, że to nie w porządku zarówno wobec partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu niż poszukiwanie Justina.