– Feliks Stanisławowicz Lagrange. Proszę wybaczyć bezpośredniość, madame, jestem

koni! Gałęzie po twarzy biją, wiatr gwiżdże, a ja nic, tylko gnam. Chciałem uprzedzić, że już blisko jest! Łebska Pelagia pierwsza domyśliła się, o co chodzi. – On, ojcze, o pomniku mówi. Jermaka Timofiejewicza. Tu trzeba wyjaśnić, że pozaprzeszłego roku, na rozkaz gubernatora Antoniego Antonowicza von Hagenau na wysokim brzegu Rzeki postawiono wspaniały monument: „Jermak Timofiejewicz niesie dobrą nowinę Wschodowi”. Pomnik ten, największy na całym zarzeczu, jest obecnie szczególną dumą naszego miasta, które niczym innym przed znakomitymi sąsiadami, Niżnim Nowogrodem, Kazaniem czy Samarą, pochwalić się nie może. A przecież każda miejscowość musi mieć jakiś powód do dumy! No i my teraz właśnie mamy. Pewni historycy uważają, że do swej sławnej wyprawy na Syberię, której skutkom imperium zawdzięcza większą część swych bezkresnych obszarów, Jermak Timofiejewicz wyruszył właśnie z naszej krainy, i by uczcić to wydarzenie, wzniesiono brązowego olbrzyma. Odpowiedzialną tę pracę zlecono pewnemu zawołżskiernu rzeźbiarzowi, być może nie tak uzdolnionemu jak niektórzy artyści stołeczni, za to prawdziwemu patriocie naszej krainy i w ogóle bardzo porządnemu człowiekowi, bardzo kochanemu przez wszystkich zawołżczan za szczerą duszę i otwarte serce. Hełm zdobywcy Syberii rzeczywiście wyszedł rzeźbiarzowi nieco podobny do mnisiego kaptura, co wprawiło biednego brata Antipę, nieobeznanego z naszymi nowinkami, w zabobonny lęk. http://www.gastromed.com.pl pozwolić, że się przedstawię: Feliks Stanisławowicz Lagrange, pułkownik, niegdyś kawalerzysta. Twarz pięknotki była już zasłonięta lekkim jak puch ażurem, ale spod skraju woalki widać było, jak zachwycające usteczka skrzywiły się w pogardliwym grymasie. Całkowicie ignorując przemyślny, psychologicznie bezbłędny manewr zaczepny policmajstra, panienka, którą kapitan nazwał Lidią Jewgieniewną, schowała zawiniątko do torebki, odwróciła się z gracją i odeszła. Brat Jonasz westchnął ciężko, a Lagrange zamrugał oczami. To było coś niesłychanego! Najpierw petersburska koza nie raczyła się pożegnać, teraz nowe upokorzenie! Zaniepokojony pułkownik wyciągnął z kieszonki kamizelki poręczne lustereczko i sprawdził, czy nie stało się coś nieprzyjemnego z jego twarzą: nagła egzema nerwowa, pryszcz czy – uchowaj Boże – zwisający z nosa sopel. Ale nie, powierzchowność pana Feliksa była tak samo piękna i przyjemna jak zawsze: i mężny podbródek, i stanowcze usta, i

mogło się wydarzyć przed czternastoma laty. Myślał o strzelbach, o Dannym O’Grady i o własnej córce, którą kochał całym sercem. Świat potrzebuje więcej dobroci, więcej wiary. – Izolacja nie jest ochroną – szepnął. Ale czy on sam nie zrozumiał tego za późno? Posesja Connerów pogrążona była w ciemnościach. Rainie zawsze zapominała zostawić światło na zewnątrz, więc teraz jej dom był prawie niewidoczny wśród drzew. Zaparkowała Sprawdź – Co to za szczególna przyczyna? – Chcę cię prosić o wybaczenie – odpowiedział głucho starzec przez złożone ręce. – Mnie?! – Innej kobiety już nie ujrzę... – Odsunął ręce od twarzy i Polina Andriejewna zobaczyła, że oczy starca Izraela są mokre od łez. – Pan mnie wypróbował i przebaczył mi, od tego właśnie jest Panem Bogiem. A ja wobec was, sióstr moich, ciężko winien jestem. Jak ja będę świat opuszczać bez kobiety wybaczenia? Wszystkich moich obrzydliwych postępków ci nie opowiem, za długo by to trwało. Tylko tę historię, o której już wspominałem. Ona to najbardziej mi na sercu ciąży. Od niej przejrzenie się moje zaczęło. Wysłuchaj i powiedz tylko, czy może mi kobieca dusza wybaczyć. Mnie i to wystarczy... Spowiedź pogromcy serc I zaczął opowiadać. Historia jest jedna, lecz kobiety były dwie. Pierwsza jeszcze całkiem dziewczynka.