- No więc jestem gotowa do akcji. - Flic obejrzała się na dom. - Start

rodziny. - My tu sobie tymczasem utniemy małą pogawędkę, panie Bates, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, dobrze? - Mówił spokojnie i uprzejmie, ale stanowcza nuta w jego głosie nie pozostawiała wątpliwości, kto tu rządzi. - No dobra - poddał się Mick i zerknął na Flic. - W porządku, skarbie? - Tak, dziękuję. - Znów miała łzy w oczach. - I naprawdę ogromnie mi przykro... - Wiem. Malloy zaczekał, aż za Mickiem zamkną się drzwi. - Rozumiem, że Imogen jest w domu? - Tak - odrzekła Sylwia. - Ale leży w łóżku. - A pan Gardner? - spytała Riley. - Nie ma go. - Sylwia bardziej wyczuła, niż zobaczyła ostre spojrzenie Flic. - Wie pani, kiedy wróci? - Nie, nie wiem. Ale niedługo ma do mnie zatelefonować. Poproszę, żeby się z wami skontaktował. Malloy podziękował. 262 http://www.gabinetokulistyczny.net.pl - Człowiek może przeżyć kilka tygodni o samej wodzie. - Niektórzy, na przykład Beduini, tak. Ale co do ciebie, nie byłbym taki pewny. Poza tym mam zapasowy klucz do gabinetu. Bella spojrzała na drzwi. - Nie jestem prostytutką - zapewniła raz jeszcze. Edward parsknął niecierpliwie. - Wiem. Wiedział? Co się zmieniło? - Mogłabym złożyć na ciebie skargę za to, co zrobiłeś i powiedziałeś. - Na pewno nie stamtąd, gdzie siedzisz – odparł zwięźle. - Mojego komputera nie uruchomisz, a komórkę zostawiłaś w kuchni, razem z torbą. Rozmawiając z nią, jednocześnie wystukał numer gorącej linii szefa policji Zuranu. Miał teraz dość informacji o Belli, żeby ją sprawdzić. Wszedł do kuchni i włożył jej paszport z powrotem do torebki. Zamierzał zlecić zebranie wszelkich możliwych informacji na jej temat. - A przy okazji, warto byłoby sprawdzić, czy ktoś z rządu nie próbował uzyskać pozwolenia na wjazd do kraju pięćdziesięciu młodych kobiet. Aro Volturi prosił mnie o załatwienie legalnej pracy dla grupy prostytutek. Udałem, że się zgadzam, ale ostrzegłem go, że to może potrwać.

999. Szybko! Chloe pobiegła do telefonu. - Pozwól mi pomóc. - Matthew przyklęknął obok Zuzanny. - Trzymaj się od niej z daleka! - wrzasnęła Flic. - Cicho, bo nic nie słyszę! - zawołała Chloe. - Nie waż się jej dotykać! Sprawdź ROZDZIAŁ CZTERNASTY Lorenzo prowadził w milczeniu, a Jodie była mu za to wdzięczna. Dopiero teraz odczuła w pełni, jak bardzo szokujący i stresujący był dla niej atak Louise. Marzyła tylko, by w zaciszu swojego pokoju dać upust łzom, które wisiały pod powiekami, i ku jej wielkiej uldze Lorenzo nie odezwał się, kiedy powiedziała, że boli ją głowa i chciałaby się wcześnie położyć. W pokoju rozebrała się szybko, wykąpała i zanurzyła w chłodnej, czystej pościeli. Całe szczęście, pomyślała, że Louise nie wie, że mają oddzielne pokoje. Usłyszała pukanie do drzwi. - Niosę ci kolację! - zawołał Lorenzo. Było za późno na odmowę, bo Lorenzo wszedł już do pokoju, popychając przed sobą załadowany wózek. - Sałatka i herbata. Mówiłaś, że przy bólu głowy dobrze ci robi herbata. Jodie usiadła na łóżku, owinięta kołdrą. - Lorenzo - odezwała się niepewnie - nie podziękowałam ci za to, co powiedziałeś Louise... - Jesteś moją żoną. Jak mógłbym postąpić inaczej, skoro ktoś próbuje zakwestionować prawdziwość naszego małżeństwa? Poza tym nie mogłem jej pozwolić na rzucanie tak idiotycznych oskarżeń. Jodie potrząsnęła głową. - Oboje wiemy, że to nie był twój pomysł, żeby tu przyjechać.