- Poradzę sobie, Emmo. Za kilka dni przyślę powóz po Jenny. - A co zrobisz, kiedy już dotrzesz do Londynu? Myślę, że lord Althorpe nie potrzebuje twojej pomocy. - Może jest świetnym szpiegiem, ale nie ma pojęcia, co to znaczy być mężem - stwierdziła Victoria, dosiadając klaczy. - Zamierzam go wyedukować. I nie zostawię go, żeby sam stawił czoło Kingsfeldowi. Tej nocy prawie nie spała, martwiąc się, że mąż będzie na nią zły i nie uwierzy w winę Astina Hovartha. Jeśli earl go zrani albo zabije, ona też umrze. Wiedziała, że żaden inny mężczyzna nie da jej takiego szczęścia. Zmusi Sinclaira, żeby ją pokochał. Na pewno jej się uda. - No, dobrze - powiedziała Emma z zatroskaną miną. - Wiem, że nie zdołam cię zatrzymać, ale, proszę, bądź ostrożna, Vixen. Kieruj się rozsądkiem, a nie sercem i nie zrób jakiegoś głupstwa. Victoria się uśmiechnęła. - Po to właśnie są serca. Ścisnęła boki gniadej klaczy i ruszyła ku bramie dawnego klasztoru. Dziewczynki przyciskały nosy http://www.gabinetginekologa.com.pl powiedziała tego na głos. - Które znalazły męża i urodziły dzieci... mam przeczucie, że one wiedzą coś, o czym ja nie mam pojęcia. - Westchnęła cicho. - To ma związek z tym, co przed chwilą powiedział Jeremiah. Przez całe lata... - Jej głos stał się cichszy, jakby zagubiła się we własnych myślach, jakby mówiła bardziej do siebie niż do niego. Tak było łatwiej. - Przez cały czas byłam przekonana, że gdzieś tam, w świecie, czeka na mnie coś wyjątkowego, to, czego zawsze mi brakowało. Ale teraz, po tych kilku tygodniach... - z tobą,
To był wyczerpujący dzień. Teraz chętnie posiedzi sobie w spokoju i trochę odetchnie. Weszła do kuchni i stanęła jak wryta. Przy stole stał Pierce. Jego pochmurna mina nie wróżyła niczego dobrego. - Coś się stało? Sprawdź Lucy stłumiła uśmiech. Nigdy nie potrafiła zrozumieć zasad, które rządziły przyjaźnią Colina, Platona i Sebastiana. – A co zrobiłeś z końmi i psami? – Przeniosłem je na główne ranczo. Ten żółty labrador poradziłby sobie tutaj, ale dwa pozostałe sprawiałyby wam kłopoty. Sebastian może sobie kupić nowe konie. – Plato... – On tu zostanie, Lucy. Możesz mi wierzyć. – Sama nie wiem. Widzisz... ostatnio zupełnie zamknął się w sobie. Nawet nie wiem, gdzie się teraz podziewa. – Chyba żartujesz? – Roześmiał się. – Bawi się w detektywa z dużymi chłopcami. Sprawdza, czy w Vermoncie nie ma szans na jakąś robotę. Mówiłem ci, że on tu zostanie, ale nie wspominałem,