- Przecież wszyscy się domyśla, co robimy -przeraziła

- Robin, czemu te nasze sprawy znalazły się w twoim komputerze? Chodzi mi o te, które przechwyciła Clare Novak. - Zebrałem trochę informacji - odparł po prostu - bo cię polubiłem i zaintrygowałaś mnie. Jestem ciekawy z natury i chciałem dowiedzieć się o tobie czegoś więcej. A potem uświadomiłem sobie, że się o ciebie martwię. Naprawdę nie było w tym żadnych złych pobudek. - A co z Christopherem? - To co innego. Wyczułem, że coś jest nie tak z wami obojgiem, i szczerze mówiąc, nagle przestałem mu ufać. Była zbyt wstrząśnięta, by się odezwać. - Przepraszam, Lizzie. Wiem, że gdybym nie wścibiał nosa w wasze sprawy, Clare nie wiedziałaby nawet o twoim istnieniu. Musiała jeszcze chwilę odczekać. - A powiedziałbyś mi o tym, gdybym cię nie zapytała? http://www.estetyczna-med.info.pl - Tak jest widocznie. Kiedy wampir chce zaopatrzyć się w kjaarda, idzie do tabunu i jeżeli spodoba się jakiemukolwiek źrebięciu, to sam podbiegnie do niego. - A jeżeli nie? - No to przychodzisz w następnym roku. Można spróbować poszukać w innych dolinach, chociaż to nie jest zbyt mile widziane. Kjaardów i dla własnych mieszkańców nie zawsze wystarcza. - A posiadacz kobyły nic nie ma przeciwko wampirom, którzy regularnie zwabiają jego źrebięta na własność? - U Kjaardów nie ma posiadaczy. Tylko przyjaciele, którym oni pozwalają na sobie jeździć. Prościej osiodłać dzikiego dzika, niż cudzego kjaarda, tak że o “kradzieży” nawet mowy nie ma. - To dlaczego sam na zwyczajnym koniu jeździsz? - ze zdziwieniem zainteresowała się Orsana. -Ani jednemu kjaardowi się nie spodobałeś? Rolar wyraziście mlasnął się po prawym kle: - Jedna sprawa - ludzka wiedźma na takiej kobyle, a zupełnie inna - wampir na kjaardzie. Was w najgorszym wypadku obryzgają święconą wodą, a nas wyśledzą w ciemnym zaułku fanatyczni wiedźmini, którzy poświęcili życie polowaniu na wampiry. Przybiją i zgodnie obrabują - niepotrzebnie, co, starali się? Oni doskonale to wiedzą: kjaarda posłuszne tylko nam. - A ja? - No, Smółka jest półkrwi, a ty... ty. - A ja? - stałam się czujna. - E-e-e... Strażniczka - jakoś zaciął się wampir. - A kobyle to obojętny jest mój statut? Dzisiaj Strażniczka, jutro nie. Jeżeli ja, z powodzeniem zamknę Krąg, zwrócę Lenowi rear, to wypadnie mi pożegnać się i z koniem?

wdychając mgiełkę dyskretnych perfum, odłożył teczkę i spojrzał wyczekująco. - Mieliśmy drobną lukę w zabezpieczeniach komputerowych. Christopher zmarszczył brwi. - To przecież twoja działka? - Zdjął burberry. Sprawdź 15 - Co tam u was słychać, kochanie? - spytała Angela Pi-per córkę przez telefon w pewne niedzielne popołudnie pod koniec kwietnia. - Wszystko w najlepszym porządku. - Lizzie, odchylając się wygodnie na oparcie skórzanego fotela przy biurku i wyciągając przed siebie nogi, uświadomiła sobie, że tym razem mówi absolutną prawdę. - Jack nie marudzi za bardzo? - Jack czuje się całkiem nieźle. - Lizzie, podobnie jak jej matka, wiedziała, że pod nieobecność Christophera, który ostatnio miał wykłady w