sobie dwa dni wytchnienia od codziennego kieratu? Dwa dni - to

Diaza, ale jeśli nadarzy się okazja, ona nie omieszka z niej skorzystać. - Będzie padać - powiedział mężczyzna, płynnie zmieniając temat; patrzył na zabarwione purpurą chmury wychylające się zza horyzontu na zachodzie. an43 146 - To dobrze. Może upał zelżeje. Gorąco było zabójcze dla starszych ludzi, a wszystkich pozostałych doprowadzało do szału. W El Paso latem zawsze było potwornie gorąco, ale nigdy aż tak. - Może - mruknął. -Wysadź mnie tutaj. - Tutaj? - przejeżdżali właśnie przez zakorkowane skrzyżowanie. - Tak. Nadepnęła hamulec i jednocześnie wrzuciła prawy kierunkowskaz, wepchnęła się na prawy pas i podjechała do krawężnika. Otrąbiono ją solidnie, ale nawet nie spojrzała na zirytowanych kierowców. Diaz odpiął pas, wysiadł z samochodu i odszedł bez słowa. Żadnego „do widzenia", żadnej zapowiedzi kontaktu. Milla patrzyła, jak idzie, zafascynowana jakąś delikatną http://www.eginekologwarszawa.net.pl/media/ pozostać przy swoich poglądach. Kto wie? Może nawet nawrócę go na właściwe tory myślenia? Zszokowana Milla patrzyła, jak Olivia odchodzi, lekko kołysząc biodrami. Seksualna chemia była niesamowitą rzeczą. Musiała się wysilić, by wyobrazić sobie Briana i Olivię razem; w pewnym sensie pasowali do siebie: oboje byli tak silnymi osobowościami, że dominacja jednej strony była z definicji wykluczona. Cóż. To był ciekawy poranek. Lunch z Susanną okazał się jak zwykle przyjemny Susanna zawsze pytała o Poszukiwaczy Od samego początku okazywała żywe zainteresowanie tą inicjatywą i od czasu do czasu pojawiała się na imprezach dobroczynnych połączonych ze zbieraniem funduszy. Nigdy nie wspominała tego strasznego dnia, w którym porwano

tym dotykiem, jak reagują na dłoń Diaza mokre, ciepłe zakamarki jej ciała. Wziął ją w kuchni. Gwałtownie zerwał z niej spodnie i opuścił własne, a potem odwrócił ją tyłem i oparł na kuchennym stole. Milla chwyciła się krawędzi, broniąc przed gwałtownością mocnych, zdecydowanych pchnięć, a jednocześnie odpowiadając na ruchy Sprawdź w język. Prędzej padnie trupem, niż go o cokolwiek zapyta. Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Zamknęła za sobą drzwi pokoju i ruszyła w stronę windy, ciągnąc walizkę. Diaz oczywiście poszedł za nią, pół kroku z tyłu. Wiedziała, że tak zrobi. Nie mogła mu uciec, nie mogła przekonywać, by dał sobie spokój. Mogła tylko ignorować faceta, i tak właśnie robiła. O ile można ignorować wilka za plecami. Zauważyła, że jest ogolony, ma na sobie porządny granatowo szary garnitur. Włosy wyglądały na schludnie ułożone, a nie na pobieżnie przeczesane dłonią. Rzec by można, że Diaz wzbudzał an43 401