dotarła do domu, do bezpiecznej przystani. Znalazła to,

ładną brunetką o okrągłej twarzy. Mówiła z londyńskim akcentem. - Tak. Czy to panna Durkin was wezwała? - Wydawało się to bezsensowne, zważywszy, co wcześniej mówiła Zuzanna. - Ja ich wezwałam, Groosi - odezwała się z tyłu Flic, która chwilę przedtem wysunęła się cicho z salonu. 261 - Ty? - Sylwia odwróciła się do wnuczki. - Wezwałaś policję i nawet mnie nie uprzedziłaś? - Pomyślałam, że masz dość spraw do załatwiania w związku z Izabelą. I że może nie chcesz, aby ktoś się o tym dowiedział... - Słusznie postąpiła - poparł dziewczynę Mick, stając za jej plecami. Sylwia spojrzała na przybyłych, którzy wciąż stali na progu. - Proszę, niech państwo wejdą. Kiedy całą grupą przechodzili do salonu, z góry zeszła Chloe. Sylwia instynktownie kazała jej wracać i zostać z Imogen, dopóki nie otrzyma innego polecenia. Dziewczynka - może pod wpływem strachu, a może dlatego, że cała ta scena kojarzyła się jej z dniem śmierci matki - usłuchała bez dyskusji. Sylwia zamknęła Kahlego w kuchni, po czym zebrawszy wszystkie siły, poszła do zebranych w salonie. Przedstawiła oficerom Micka, http://www.edomkidrewniane.net.pl doprowadziła swych rodziców (przedstawicieli klasy średniej) do szału, wychodząc za Micka Batesa, kelnera i muzyka od siedmiu boleści. Para wynajęła sobie mieszkanie z ogródkiem nieopodal Kilburn High Road. - Pokochasz Izabelę, zobaczysz - przekonywała Karolina Matthew ubiegłej nocy. - Mam nadzieję, że mnie polubi. - Czemu miałaby cię nie polubić? - Bo nie każdy jest do tego skłonny - zauważył delikatnie Matthew. - Izabela cię pokocha choćby za to, że mnie kochasz - odrzekła, całując go, żona. - Może nie lubi zamieszania. - Bardzo łatwo nawiązuje kontakty. - Może mi nie ufać.

— Jak miałby odkryć? — powątpiewała lady Rothley. — Naturalnie, nie jechałabyś pod własnym nazwiskiem. Poza tym nie przypuszczam, by książę wiedział, że twój ojciec miał córkę. Przecież nigdy o tobie nie wspominał. Tempera wstała z krzesła i podeszła do okna. Spojrzała na szare niebo nad miastem i brudne, smutne podwórko na Sprawdź zostały same. - Tylko tego brakowało, żeby z nim wyjeżdżała! - Wcale tego nie chcę. - Więc czemu sama ją namawiasz? Przecież zostałaby... wystarczyłoby jedno moje słowo! Gdybyś się tylko zamknęła... - Jasne! I wyszłybyśmy na wstrętne egoistki. Ale jeśli zrobimy to po mojemu... - To znaczy jak? Przecież prawie ją wypchnęłaś z domu! Flic uśmiechnęła się chytrze. - Zobaczysz. Patrz i ucz się! 121 To Chloe zapukała w piątek nad ranem do sypialni matki i Matthew. Najpierw delikatnie, potem bardziej zdecydowanie, wreszcie uchyliła drzwi. W pokoju było jeszcze ciemno.