cudownie szczęśliwa. Zbierały muszelki na plaży. Myły je, suszyły,

Nawet Malinda. Mały Jack trzymał w ręku dziwnego kształtu łopatkę i, niczym kret, kopał nią kolejne dołki. Za nim posuwali się Darren i Dawid i wkładali w nie jakieś cebulki. Był to na pewno ciekawy widok, ale najbardziej zafascynowali go Patryk i Malinda. Najwyraźniej przypadło im zadanie zakopywania dołków. Jasne też było, że Patryk nie bardzo rozumie, na czym to ma polegać. Malinda delikatnie uklepywała ziemię nad kolejną cebulką i przesuwała się do następnej, a podążający za nią Patryk równie metodycznie ją rozsypywał. Z trudem powstrzymując śmiech Jack w milczeniu obserwował wydarzenia. W pewnym momencie Malinda odwróciła się, żeby zobaczyć, jak idzie Patrykowi. Otworzyła usta ze zdziwienia, gdy zobaczyła małego siedzącego w ziemi wśród porozgrzebywanych cebulek. Chwyciła go pod pachy, przewróciła na ziemię i zaczęła łaskotać. Po chwili cała piątka tarzała się po trawie i zaśmiewała. http://www.edomkidrewniane.com.pl opuszczasz kuchnię. Zerknęła na niego przelotnie. – Skądże, wcale cię nie unikam. Pomyślałam po prostu, że... że potrzebujesz trochę czasu dla siebie i nie chcesz marnować go na bezsensowne pogaduszki. – Nasze rozmowy raczej nie bywają bezsensowne – zauważył. – Zostań, jeśli możesz, i porozmawiajmy. Lily usłuchała. Zaparzyła sobie herbatę i usiadła naprzeciw niego, gdy zabrał się do jedzenia. – Rzadko ostatnio widuję dzieciaki – rzekł z żalem. Popatrzył na nią i sięgnął po kieliszek wina. – Czy grzecznie się zachowują? Uśmiechnęła się i wzięła z talerza jedno z kruchych ciasteczek,

profilem do lustra i zaczęła oglądać swoją sylwetkę. Przeciągnęła dłonią po naprężonej skórze, która była cienka, gładka i naciągnięta do granic możliwości. Byle jak najprędzej się tego pozbyć, pomyślała. Nagle uśmiechnęła się do siebie, uderzona zbawienną myślą. To prawda, że Kate umiała kształtować kolorowe szkło i ołów, tworząc piękne przedmioty. Sprawdź bez ciebie. Freya opędzała się ode mnie i nalegała, żebyś ty przyszła. Lily wzruszyła ramionami. – Takie bywają dzieci. Gdyby nie było mnie w pobliżu, pozwoliłaby, abyś ty jej pomógł. Biedna Freya. To krwawienie było dość przerażające, ale na szczęście zetknęłam się już z podobnymi przypadkami, więc od razu pojęłam, co się dzieje. – Jestem ci bardzo wdzięczny – rzekł. W tym momencie zadzwoniła jego komórka. Zmarszczył brwi i wyjął ją z kieszeni szortów, lecz zanim odebrał, zauważył: – To pierwszy telefon od mojego wyjazdu. W szpitalu wiedzą, że mają się ze mną kontaktować jedynie w razie absolutnej konieczności. Żywił gorącą nadzieję, że nic nie zakłóci drogocennych kilku