Z docierajacych do niej strzepów rozmów dowiedziała sie,

Alex ruszył dalej, w strone gabinetu. Po chwili rozległ sie zgrzyt klucza w zamku. Marla cofneła sie jeszcze i weszła do garderoby. Wstrzymujac oddech, czekała, a¿ otworzy pokój, w którym stał komputer. - Sukinsyn... - mruczał Alex pod nosem. Przera¿enie podniosło Marli włosy na karku. - Co, u licha! Skad ten wygaszacz ekranu... Kto tu był? Pod Marla ugieły sie nogi. Oczywiscie, domyslił sie, ¿e ktos był w jego pokoju, skoro monitor był właczony. Zadzwonił telefon. Marla drgneła, zaraz jednak zorientowała sie, ¿e nie był to dobrze jej znany dzwonek telefonu stacjonarnego, lecz cichy, elektroniczny dzwiek komórki Aleksa. - Halo? - rzucił i Marla usłyszała, ¿e odsunał krzesło przy biurku. Teraz, to twoja szansa. Musisz tylko szybko przebiec przez pokój i wrócic do siebie. Na palcach przeszła przez garderobe i dopadła drzwi. Niestety, drzwi były zamkniete na klucz i zasuwe. Nie bedzie w stanie wyjsc tedy i zasunac za soba zasuwy. http://www.eco-terra.pl/media/ - Si. - Lydia zabrała wazon z usychającymi kwiatami, które nagle wydały się Shelby obrzydliwe. Doszła do wniosku, że ojciec wynosił na piedestał kobietę, której nie zawsze był wierny, nie z miłości, ale z poczucia winy. - Aloise i ja wychowywałyśmy się razem w tej samej wiosce w Meksyku, niedaleko Mazatlan... słyszałaś o tym kurorcie? Leży nad oceanem. - Tak. - Później wszystkie rodziny się przeprowadziły. Bliżej granicy - tłumaczyła Lydia. - Ale to było bardzo dawno temu, kiedy obie byłyśmy jeszcze dziewczynkami. - I stamtąd obie przeniosłyście się do Bad Luck? Stawiając wazon na serwantce, Lydia skinęła głową, ale kąciki jej ust wyraźnie zadrgały. - Si. Nasze rodziny przeprowadziły się tutaj. - Odwróciła się do stołu i zaczęła spryskiwać ciemną powierzchnię olejkiem cytrynowym; robiła to z taką determinacją, jakby zamierzała rozetrzeć blat na proch. - A Pablo jest ojcem Marii. - Dlaczego o tym nie wiedziała, kiedy dorastała? Lydia znowu skinęła głową, ale tym razem lekko zesztywniała i unikała spojrzenia Shelby.

twojemu staremu? Kimś, nad kim można się litować? Jednym z tych niegrzecznych chłopców, do których trudno 40 było się zbliżyć? - Nie. - Kłamczucha. - Ty... ty byłeś zastępcą szeryfa. Sprawdź Spod szerokich opon bryzneła woda. — Sprawdz te¿ wszystkich członków mojej rodziny - powiedział Nick. - Aleksa i Marle, i moich kuzynów, Cherise i Montgomery'ego, mówi te¿ o sobie Monty. - Wszyscy nosza nazwisko Cahill? - Nie, zaczekaj. - Nick podszedł do stolika i wział do reki wizytówke zostawiona przez Cherise. - Moja kuzynka nazywa sie Favier. - Przeliterował nazwisko i podał numer jej telefonu. - Jej ma¿ ma na imie Donald, jest duchownym Koscioła Swietej Trójcy w Sausalito. - Nick zmarszczył brwi, dyktujac Waltowi numer telefonu koscioła. Walt mruczał pod nosem, zapisujac podane przez Nicka informacje.