nazwiskiem. W takim układzie podanie numeru komórki nie mogło

mrocznymi oczami. Mogła się tylko domyślać, że Diaz przegląda właśnie listę znajomych i rozważa różne możliwe scenariusze. - Wtedy myślałam jeszcze, że Pavon nazywa się Diaz - wyjaśniła. - Słyszałam niejasne plotki o niejakim Diazie, który może być zamieszany w porwania. Spodziewałam się, że jednookim an43 104 okażesz się właśnie ty, bo twoje nazwisko wydawało się być z nim jakoś powiązane. - Nic mnie z nim nie wiąże. - Słyszałam, że pracuje dla ciebie. Temperatura lodu w jego oczach spadła o kolejny stopień. - Chodzi o to - ciągnęła Milla - że aktywnie szukam informacji o tobie od jakichś dwóch lat. Mógł zadzwonić ktokolwiek. Chociaż... To dziwne. Od samego początku oferowałam pieniądze za informację. To dziwne, że dostaję nagle anonimowy telefon bez żadnej próby skasowania nagrody. - Mało kto wie, gdzie można mnie spotkać. I to mu się bardzo nie podobało. http://www.ebadaniapsychologiczne.info.pl/media/ przebierzesz - powiedział, skończywszy - Nie muszę się przebierać - odparła, zgadzając się jednak chętnie na obmycie z zaschniętej krwi. - Mogę przecież wracać w tym. - Przekraczać granicę w zakrwawionych ciuchach? Nie sądzę. Poza tym musimy jeszcze coś zjeść przed powrotem. No proszę. Była tak zmęczona, że zapomniała o powrotnej drodze przez granicę. Dokończyła mycie ramion, po czym wyciągnęła z torby bluzkę i spódnicę, aby obedrzeć z nich metki. - Odwróć się - poprosiła. an43 224 Diaz zaśmiał się cicho, a potem wysiadł z samochodu i stanął

zegarek, jedno z tych małych cudeniek techniki z tysiącem funkcji. Poza tym nie miał żadnej widocznej biżuterii. Jego silne szczupłe ręce oplecione siecią żył spoczywały bez ruchu na udach. Wyglądał na opanowanego, może nieco ponurego twardziela. Jego szczękę wciąż pokrywał zarost, usta były zaciśnięte tak, jakby ich właściciela nic nie cieszyło w życiu. Może i nie spotkało go nic Sprawdź pokoju 323. Wewnątrz panował półmrok, ciężkie zasłony były zasunięte. Milla musiała włączyć światło. Pokój okazał się standardowym pomieszczeniem hotelowym, czystym i przyjemnym, ale zaprojektowanym bez polotu. Wielkie łóżko, dwudziestopięciocalowy telewizor wpuszczony w szafę, wygodny fotel z podnóżkiem, krzesło przy biurku. Drzwi przechodnie, łączące pokój z sąsiednim numerem, stały otworem: widać było przez nie lustrzaną kopię apartamentu Milli. Może Diaz lunatykował nocami? an43 269 - Gdzie ci to położyć? - zapytał, wskazując na ciężką walizę.