Rainie popatrzyła na niego z niepokojem.

wszechmocny. – Muszę sprawdzić inne przypadki – ciągnął z uporem – ale zabójcy z kompleksem autorytetu są zwykle lubiani, błyskotliwi i świetnie funkcjonują w społeczeństwie. Jeszcze większą przyjemność niż przemoc sprawia im zabawa ludźmi i obmyślanie wyszukanych forteli. Nie chcą szybkich i łatwych rozwiązań. Wolą patrzeć, jak gliny się męczą, i napawać się ich rzekomą głupotą. Innymi słowy, im dłużej o tym myślę, tym większego nabieram przekonania, że Dave Duncan nadal przebywa w okolicy. – Tak jest szansa, że nadal przebywa w okolicy – powtórzyła głuchym głosem Rainie. – Ale nie lekceważ go – dodał pośpiesznie Quincy. – Zabije bez wahania, jeśli uzna, że został przyparty do muru. Dotyczy to zwłaszcza osób o ustalonym autorytecie, na przykład policjantów. Usłyszał w słuchawce jakiś hałas, jakby Rainie przeciągała przez łóżko coś ciężkiego. Quincy zmarszczył brwi. Zamilkł i po raz pierwszy zdał sobie sprawę z przepaści, która ich rozdzieliła. Wyobraził sobie Rainie, jak siedzi po ciemku, tuląc broń, żeby dodać sobie otuchy. Zeszłej nocy sprawy przybrały zły obrót, a on nie mógł zostać, żeby je naprawić. – Rainie? Nie odpowiedziała. – Wrócę. Nie odezwała się. – Nie uciekam od ciebie ani od śledztwa. Izolacja nie jest ochroną – dodał z http://www.ebadaniapsychologiczne.edu.pl/media/ - Oglądałaś zawody? - Przesunął wargami po jej obojczyku, w tym samym czasie wsuwając kolano między jej nogi. Wsparła się na nim, wydając jednocześnie głębokie westchnienie. - Oglądałam... Olimpiadę. - Olimpiady są dobre - odparł. Odpiął ostatni guzik. Bluzka się rozchyliła. Rainie zadrżała, gdy chłodne powietrze z klimatyzatora owiało jej nagą skórę, ale nie zaprotestowała. - Moją ulubienicą była Nadia Comaneci - powiedziała zwyczajnie. Quincy wsunął dłonie pod jej bluzkę. Skóra Rainie była ciepła i jedwabista, napięta na brzuchu i w talii. Głaskał jej boki, tymczasem ona niecierpliwie ocierała się o niego. - Ulubionym kim? - mruknął. - Gimnastyczką.

o tym, że przeżył wstrząs – jako sprawca lub świadek – i teraz jego umysł próbuje sobie z tym poradzić. Tę prawdę można jednak łatwo przegapić. Rainie Westchnęła. – Nie wiem – powiedziała. – Może za bardzo to wszystko komplikujemy. Z jednej strony niektóre fakty związane ze strzelaniną nie mają sensu. Ale z drugiej, która strzelanina w ogóle ma sens? I kto inny mógł to zrobić? Wszyscy obecni tego dnia uczniowie byli w swoich Sprawdź potem jak zwykle uparła się oddać słuchawkę psiakowi. – No dobrze – skapitulował Abe. Szczeniak zaszczekał entuzjastycznie. – Nie kontrolujesz pęcherza. Kolejne radosne szczeknięcie. – Obsikujesz mi dywany. Bardzo wesołe szczekanie. – Dobrze. Świetnie. Też cię kocham. A teraz daj mi z powrotem mamusię. Odezwała się żona. Wielkie nieba, zaczerwienił się. – Jak idzie? – zapytała. – Jako tako. – Niedługo wracasz? – Wiedział, że stara się, jak może, ale w jej głosie zabrzmiała tęsknota.