pewna dlaczego, ale przeszłość nagle wróciła. Zupełnie jakby matka umarła wczoraj.

Albo kontrakty, zwykle krótkoterminowe. Dobijają targu za pośrednictwem bardzo dyskretnych, choć wyzywająco eleganckich 8/86 maklerów. Jednak nadzieja zysku musi poczekać co najmniej do jedenastej, gdy zamykają się bramy ogrodu, a posiadacze i posiadane rozpływają się w labiryncie ulic. Okoliczne domy tylko czekają na spragnionych rozkoszy. Ale tu, w najradośniejszym z radosnych, jak mówią przewodniki, zakątków Paryża, mrukliwy policjant zawsze ma baczenie, by zbyt otwarcie nie zostały złamane zasady uczciwego handlu, zwane obłudnie moralnością. Najwyższe ceny osiągają fałszywe arystokratki, które czarem egzotycznie brzmiących nazwisk i bezpruderyjną konwersacją najskuteczniej wabią cudzoziemców. Ci są pewni, że taniec z księżniczką, która bez http://www.e-szambabetonowe.net.pl/media/ o czym mówię. – Wielkie rzeczy – powiedziała Rainie. – Quincy domyślił się tego po dziesięciu minutach rozmowy z Vander Zandenem. No pochwal się, agencie. Quincy wzruszył skromnie ramionami. Sanders wyglądał na zawiedzionego. – Wiedziałeś, że facet puszczał żonę kantem? – Jego reakcja na śmierć panny Avalon wydawała się zbyt emocjonalna, nawet biorąc pod uwagę okoliczności. – Aha. – Sanders zasępił się, ale po chwili znów się ożywił. – To nie ma żadnego znaczenia dla śledztwa – powiedział stanowczo. – Sprawdzałem w sekretariacie szkoły. Kiedy oddano strzały, dyrektor Vander Zanden siedział w swoim gabinecie. Z tego, co mi wiadomo, niewyjaśniona pozostaje tylko nieobecność Danny’ego. Kolejna sprawa do naszych raportów. – Trzeba też wziąć pod uwagę uczniów, których wczoraj nie było w szkole – powiedziała Rainie.

się, że przyjdzie im potem chować polskie bękarty. Nastroje są napięte w wyczekiwaniu na rychły wybuch – gdziekolwiek. W każdej bodaj ruchawce Polacy są gotowi widzieć początek rewolucji, która ogarnie całą Sprawdź Danny’ego na broni. To już coś. – Na broni nie ma odcisków – oznajmił chłodno Sanders. – Co? Niemożliwe. Przecież widziałam, jak trzymał obie spluwy. Kazałam Shepowi opuścić budynek, zanim wyprowadziliśmy chłopca. Nikt nie mógł ich wytrzeć. – I nie wytarł, tylko całkowicie rozmazał. Czego można się zresztą spodziewać, kiedy doświadczony policjant udaje, że wyrywa broń swojemu dziecku? – Nie – jęknęła Rainie. – Czemu nie? Bo Shep jest twoim szefem? Bo masz wobec niego dług wdzięczności? – Dosyć. To nie ma żadnego związku ze sprawą. Ale obstawał jednak przy swoim. – Właśnie że ma. W rękach dobrego adwokata, Conner, znaczenie może mieć plakat Andy’ego Gibba, który całowałaś co noc jako uczennica podstawówki. Zrobiłem mały wywiad. Czternaście lat temu aresztowano cię pod zarzutem morderstwa. Byłaś wówczas w