- Dobrze. Chrzanić nazwisko. Pewnie to i tak jest tylko jakiś pseudonim.

w ogóle nie zna. W każdym razie zarejestrowałam to. Doktor Andrews też się uśmiechnął. - Pani wyjeżdża, prawda? Domyślam się, że przyszła tu pani, żeby mi o tym powiedzieć. Strategiczne wycofanie się to jedna ze sprawdzonych metod postępowania. - Nie wiem na jak długo. - Rozumiem. - Nie mogę powiedzieć, dokąd jadę. - Słyszała pani, żebym pytał? - Pan... Na pewno znajdzie pan innego asystenta. To byłoby zrozumiałe... - Jest na to zbyt późno. Ostatecznie sam mogę poczytać swoje notatki. Chyba dobrze mi to zrobi. Wyciąganie oczywistych wniosków. Jeszcze chwila, a zacznę marzyć o pomniku Waszyngtona i wszystko zacznę zwalać na moje nawykowe zachowania w toalecie! - Doktorze Andrews... Dziękuję panu. - Panno Quincy, cała przyjemność po mojej stronie. 141 Nic więcej nie musieli mówić. Kimberly wstała i wyciągnęła rękę. Doktor Andrews również wstał i wyciągnął rękę ponad biurkiem. Kimberly zdziwiła się faktem, że wyglądał tak bardzo poważnie. http://www.e-rehabilitacja.org.pl/media/ Od tamtej pory nikt nie widział ani samochodu, ani Abrahama. Zniknię¬ cie ojca Quincy uznał za swoją największą klęskę, większą nawet niż śmierć Amandy i Elizabeth, głównie dlatego, że one były samodzielne. Ojciec zaś był całkowicie bezbronny i bezsilny, zdany na łaskę innych. Quincy powi¬ nien był lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo. Wyrzuty sumienia powiększa¬ ły jeszcze jego ból. Czuł się jednocześnie bezsilny i wściekły. Pozbawiony wszelkich uczuć a jednak desperacko walczący o życie. Pokonany. Zdeterminowany. Niewia¬ rygodnie zły. Nieznośnie smutny. Naukowiec, który szukał powodu. Czło¬ wiek, który wiedział, że powód nie istnieje. Dlaczego mój ojciec zniknął? Przecież zniknął. Izolacja nie oznacz ochrony. I żadna odległość nie jest w stanie zmniejszyć bólu. Wtedy Quincy coś sobie przypomniał. Coś, o czym nie myślał od wielu

Rainie zerknęła na dłonie staruszków, po latach ciężkiej pracy powykręcane i spuchnięte od artretyzmu. – Ja bym do was przychodziła – zaofiarowała się odważnie. – Widzisz, Doug. Mielibyśmy też rwanie u dziewczyn. Doug był pod wrażeniem. Gdy zaczął rozważać szczegóły nowej kariery, Rainie doszła do wniosku, że pora zostawić ich samych. Odwróciła się z pożegnalnym uśmiechem i Sprawdź Ten plan nie był doskonały. Ale zawsze to jakiś plan. 232 35 Wirginia Zaraz ci powiem, co powinieneś wiedzieć, Quincy. - Glenda otworzyła teczkę z aktami, zatknęła ołówek za ucho i na nowo zaczęła przemierzać dwuipółmetrową salę konferencyjną. Bez komentarza przyglądał się jej niespokojnym ruchom. Dochodziła piętnasta w niedzielne popołudnie, prawie dwadzieścia cztery godziny od ataku Montgomery'ego, a wciąż odmawiano im do niego dostępu. Najpierw Montgomery twierdził, że potrzebuje natychmiastowej opieki lekarskiej. Trudno było z tym dyskutować, biorąc pod uwagę stan jego kolana i prawej ręki. Na sali chirurgicznej naprawiono uszkodzenia kolana. Potem lekarze stwierdzili, ze Montgomery potrzebuje