- Któremu nie ufasz.

kilka operacji plastycznych, które troche zmieniły jej twarz. Na pewno wiec wyglada teraz troche inaczej ni¿ kobieta, która zapamietał. Czy Pam i Marla to jedna i ta sama osoba? Czy zamieniły sie miejscami? To¿samoscia? I czym jeszcze? Uwa¿nie obejrzał zdjecia Pam robione w ciagu wielu lat - z me¿em, przed rozwodem, z małym dzieckiem na łódce, z dorastajaca córka na uroczystosci zakonczenia szkoły sredniej - i miał wra¿enie, ¿e krew w jego ¿yłach zmienia sie w lód. Co sie tu, do cholery, dzieje? - Mysl, Cahill - powiedział do siebie. Przez jego głowe przemykało sto pytan na minute. Co naprawde sie stało wtedy na drodze nr 17? Kim była kobieta, której nikt nigdy nie widział, a która była z Marla tamtej nocy? Dlaczego policja ciagle prowadzi dochodzenie w tej sprawie, skoro to tylko wypadek drogowy? 182 Nie podobały mu sie te pytania, prowadziły w niebezpiecznym kierunku. Dotknał ekranu komputera, z którego patrzyła na niego twarz Pam Delacroix. Mo¿e nie była tak piekna jak Marla, ale mogła sie bardzo podobac. http://www.e-rehabilitacja.org.pl Nick zacisnał zeby i podszedł do łó¿ka. Czuł sie jak intruz. Marla le¿ała na wznak. Twarz, z zadrutowana szczeka, miała sina i tak opuchnieta, ¿e własciwie trudno ja było rozpoznac. - Jezu - szepnał wstrzasniety. To jest Marla? Scisneło go w dołku. Powtarzał sobie, ¿e ju¿ z nia skonczył, ¿e gniew i ból spowodowane jej zdrada wypaliły sie wiele lat temu, ¿e jest mu zupełnie obojetna, ale stojac nad nia teraz, nie mógł nie współczuc tej ¿ałosnej istocie, jaka stała sie jego szwagierka. Cholera, zle wyglada. Ledwo ¿yje. Na ogolonej z jednej strony głowie widac było liczne szwy i zadrapania. Zacisnał palce na poreczy łó¿ka. Patrzac teraz na te

Carmen ustapił miejsca wyrazowi zaniepokojenia. - Bardzo... bardzo mi przykro. To pewnie zbyt wiele dla pani jak na jeden raz. Nie powinnam była... - Nie, nie, wszystko w porzadku. Jestem tylko troche zdezorientowana. I prosze, dosc ju¿ tej „pani Cahill”. Mów mi po imieniu. Sprawdź mesquite. Mały żółty kabriolet stał tam, gdzie go zostawiła: ponieważ opuściła dach, wnętrze było mokre od deszczu. Tym Shelby się nie przejmowała. Samochód przecież wyschnie. - Dziękuję - wyszeptała na wypadek, gdyby Bóg jej słuchał. Pełna wdzięczności, usiadła za kierownicą. Otarła mokre oczy, zerknęła we wsteczne lusterko i zauważyła, że jej usta są spuchnięte, źrenice rozszerzone, a włosy ulizane. Mimo to uśmiechnęła się do swojego odbicia. Teraz pojedzie do domu, po cichu wejdzie do domu, weźmie prysznic, przebierze się i resztę nocy będzie śniła o Nevadzie. Wszystko będzie w porządku. Błyskawicznie uruchomiła silnik i wrzuciła wsteczny bieg. Cofnęła wóz o jakieś pół metra - potem koła zaczęły boksować, a porsche przechyliło się na bok. - No, dalej, dalej. - Zmniejszyła gaz, a po chwili ponownie mocno nacisnęła pedał. Opony znowu się obróciły, ale samochód nie mógł ruszyć z miejsca. Wrzuciła jedynkę i dodała gazu. Kabriolet znów się przechylił. Koła obracały się jak zwariowane. Kiedy zdjęła nogę z gazu, wóz odzyskał stabilność.