an43

mężczyzny. W tym, że nosił broń, nie było nic nadzwyczajnego, stanowiło to raczej dla niego stan naturalny. Ale jakoś nie zauważyła, by wyciągał ją ze schowka w aucie - no i przecież nawet nie zaszedł do swojego pokoju w hotelu. A więc... an43 272 - Miałeś przy sobie broń już na lotnisku? Rzucił na nią okiem przez ramię. - Nie musiałem przechodzić przez bramkę wykrywacza metali. - Ale... Boże, przecież to poważne przestępstwo? Wzruszył ramionami. - Pewnie byliby trochę zdenerwowani, gdyby mnie złapali. - Jak przemyciłeś tę giwerę aż tutaj? - Nie musiałem. Dostałem ją na miejscu. - Hm, chyba nie ma sensu pytać, czy to legalna broń? - A jakże. Legalna i zarejestrowana. Tylko nie na mnie. - Kradziona? - Nie, nie kradziona - westchnął. - Należy do właściciela naszej półciężarówki. A zresztą nawet gdyby złapano mnie na lotnisku, nie http://www.e-plytywarstwowe.net.pl/media/ o nie, może pamięta także twojego syna. Ale pewnie wie tylko tyle, że dziecko przeszmuglowano przez granicę i sprzedano. Nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Pavón nie mógł wtedy sam przewieźć Justina przez granicę, był zbyt poharatany Najprawdopodobniej zrobił to ten drugi facet, ten, który pchnął ją nożem. A Pavón wie, jak on się nazywa. Milla znajdzie tego drugiego i tamten zdradzi jej kolejne nazwiska. Trzeba było tylko podążać po nitce do kłębka. Nie ustawać. Trop prowadził przecież do Justina. - Chcę go znaleźć - powtórzyła uparcie. - Obserwowałeś go tamtej nocy, nie pozwoliłeś mi... - ...dać się zabić. - Tak - przyznała. - Pewnie tak. Ale nie chodziło ci przecież o mnie. Zależało ci na tym, by tamci nie zorientowali się, że ktoś ich

pamiętać to imię i nazwisko. I tę chwilę. Przez tyle lat nie znalazła praktycznie niczego, żadnych konkretnych informacji, żadnych faktów. Teraz wszystko zmieniało się tak nagle, że czuła, jakby cały świat zawirował wokoło. Logicznie rzecz biorąc, wiedziała, że najprawdopodobniej nigdy nie odnajdzie Justina. Ale z powodów emocjonalnych nie mogła przestać go szukać. A teraz, nareszcie, Sprawdź do wejścia knajpy i pchnęła drzwi tak mocno, że uderzyły z impetem o ścianę. Zniszczone twarze miejscowych zwróciły się ku niej, patrząc z zaskoczeniem przez chmury wypełniającego lokal dymu. Nie weszła do środka. Zamiast tego powiedziała po hiszpańsku: - Jestem Milla Edge. Pracuję dla Poszukiwaczy w El Paso. Zapłacę dziesięć tysięcy dolarów temu, kto powie mi, jak znaleźć Diaza! W Meksyku musiał żyć z milion Diazów. Ale sądząc po ciszy, która zapadła w kantynie, natychmiast zrozumiano, o kogo chodzi. Zdarzało się jej przedtem oferować nagrody: już dziesięć lat temu za każdą informację prowadzącą do schwytania porywaczy Justina Boone'a. Potem były niezliczone łapówki, mordidas, i opłacona armia an43