Alexandra odstawiła filiżankę, zastanawiając się, czy przypadkiem jeszcze nie śpi.

na najgorszych przeczuć. Błędem byłoby jednak sądzić, że Niania nadmiernie rozpieszczała pociechy. Ilekroć domagały się czegoś niedo- rzecznego lub wręcz dla nich szkodliwego — na przykład góry cukierków albo policyjnego motocykla — pozostawa- ła nieugięta. Niczym dobry pasterz, wiedziała doskonale, kiedy nie można owcom pofolgować. Rodzeństwo bardzo kochało swoją opiekunkę. Które- goś razu, gdy trzeba było Nianię wysłać do punktu na- prawczego — dzieci zaczęły okropnie płakać. Ani matka, ani ojciec nie potrafili ukoić ich żalu. Na szczęście Niania w końcu wróciła i w domu zapanował spokój. Zdążyła na czas! Pani Fields była już u kresu sił. — Mój Boże — powiedziała, rzucając się na łóżko. - Jak dalibyśmy sobie bez niej radę? Pan Fields podniósł wzrok. — Bez kogo? — Bez naszej Niani. — Bóg jeden raczy wiedzieć — odparł. Aby zbudzić swych podopiecznych, Niania stawała http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl - A kobiety po nich sprzątały - dodała Klara. Bryce puścił do niej oko, a nim odszedł, zdążył objąć ramieniem i przytulić. Ułożył mięso na ruszcie i spojrzał na basen. Dzieci pluskały się w płytkiej wodzie, a rodzice pilnowali ich, siedząc w pobliżu. Ciągle rozlegały się okrzyki: „Mamo, popatrz na mnie!", „Tato, zobacz!". Bryce pomyślał, że nie może się doczekać, by Karolina zaczęła tak wołać. Na razie była przez wszystkich podziwiana, kiedy ubrana w pomarańczową kamizelkę ratunkową unosiła się na wodzie, siedząc w kolorowym gumowym kole. Katey przytrzymywała ją jedną ręką, więc dziewczynka bez obaw zażywała kąpieli z innymi dziećmi. Szwagier Bryce'a, Chris, rozprawiał o czymś ze Stanem, mężem Portii. Bryce znał Stana ze studiów, lecz nie widział się z nim od dwóch lat, odkąd ożenił się z Dianą. Drew, mąż Katey, zbliżył się do gospodarza posiadłości ze szklanką piwa i wskazując na Klarę, rzekł: - Świetna dziewczyna. Gratuluję! To coś poważnego? - spytał, zniżając głos. Bryce przez moment miał ochotę zaprzeczyć, lecz serce mu nie pozwoliło. - Tak - odrzekł. - To świetnie. Wszyscy będziemy radzi, jeśli przywróci cię światu. Bryce uśmiechnął się lekko zakłopotany, zdając sobie sprawę, iż Drew ma rację. Dotąd unikał ludzi, nie chcąc słyszeć wyrazów współczucia ani pytań na temat Diany, skoro nie czuł żalu po jej śmierci. Gdy pojawiła się Klara, wszystko się zmieniło. Poszukał jej wzrokiem i odnalazł przy nakrywaniu stołu. Zaprosiła dziś jego przyjaciół i sama przygotowała poczęstunek i małe niespodzianki dla dzieci. Sprawiła, że i on, i Karolina, i goście czuli się szczęśliwi. Swoim spojrzeniem przyciągnął wzrok Klary. Podeszła do grilla i zaczęła machać ręką, by rozwiać dym unoszący się znad mięsa. - Bryce, czemu nie pilnujesz mięsa?

- Słyszałam, że pański ojciec był niezbyt dyskretny w swoich romansach, ale mimo to nie potrafię uwierzyć, że ktoś równie inteligentny, jak pan, może mieć takie poglądy na temat kobiet... - Ledwo znałem ojca. Do osiemnastych urodzin widziałem go z pięć razy. - Ja... przepraszam - wymamrotała. Siadając z powrotem w fotelu, pomyślała o swoim uroczym, zabawnym i czułym ojcu. Sprawdź Na kieszonce białej, trochę za ciasnej bluzki widniał haft z nazwą szkoły. Zaklął w duchu. Szesnastolatka z ciałem dwudziestoletniej kobiety. Uwodzicielka od niepokalanek. Powinien mieć się na baczności. Nie pozwoli, żeby ta mała petarda go poparzyła. Zerknęła na niego z ukosa. - Przyglądałeś mi się. - Owszem - przytaknął. Zwolniła i skręciła w Lakeshore Drive. - Dlaczego? O czym myślałeś? - Zastanawiałem się, czy twoi rodzice są w stanie spać spokojnie. Przez chwilę milczała, jakby pytanie Santosa ją dotknęło. - O ile wiem, nie narzekają. - Zjechała na parking, zgasiła silnik. - Dlaczego mieliby nie spać? - Gdybyś była moim dzieckiem, nie zmrużyłbym oka. - Traktujesz mnie jak smarkatą. - A ty jesteś całkiem dorosłą szesnastką? - Tak myślę. - Uniosła zadziornie brodę. - Ty taki nie byłeś?