- Inne?

- Dzień dobry, kochanie - powiedział. - Uhm... - mruknęła, wyczuwając, że Bryce'a ogarnęło podniecenie. Zrobiło się jej gorąco. Nim zdążyła się opanować, Bryce pocałował ją jeszcze dwa razy. - Boże, znowu cię pragnę - wyznał. - Widzę, ale zamierzam teraz pobiegać. Wezmę z sobą Karolinę w spacerówce. - Nie masz dość ćwiczeń na dzisiaj? - Jestem gotowa na kolejne w twoim towarzystwie - zapewniła, przesuwając dłonią po jego nagich pośladkach. Bryce pomyślał, że całkiem nieźle można by się kochać na kuchennej ladzie. Wtedy Karolina dała o sobie znać, zrzucając na podłogę resztki jajecznicy. - Myślę, że ona też jest gotowa do wyjścia - rzekła Klara, patrząc na dziewczynkę karcącym wzrokiem. Uwolniła się z objęć Bryce'a i zaczęła sprzątać jedzenie z podłogi. - Idź, ja to zrobię - powiedział, a ona uniosła brwi ze zdziwienia. - Zajmowałem się tym, nim się u nas zjawiłaś. - Wiem - odrzekła cicho i pomyślała, że dalej będzie to robił, gdy zostanie sam. - Może popływamy łodzią, kiedy wrócisz? - A co z twoją pracą? - Jestem szefem, więc mogę dać sobie wolny dzień. - Niedługo wrócę - obiecała Klara z uśmiechem i wzięła dziecko na ręce. - Tylko nie zapomnij wędek - dorzuciła. Bryce powiedział sobie w duchu, że życie może być piękne, jeśli jeszcze uda mu się skłonić Klarę, by wyjawiła swoje sekrety. Klara otworzyła jedno oko i spojrzała na Karolinę, która siedziała w kojcu ustawionym na dachu kabiny jachtu. Żagle osłaniały ją przed słońcem. Bryce stał przy sterze i uważał na wędki. Ona zaś po prostu się opalała i nie myślała o niczym. http://www.e-domydrewniane.info.pl/media/ - Madame, co się... - Widok, który zastała, odebrał jej na moment mowę. - Wielkie nieba! - Podbiegła do wnuka. - Co ty wyprawiasz, Danny? Chłopiec zaniósł się głośnym płaczem. - Ja nic nie zrobiłem, babciu! To nie ja, nie ja! Hope obróciła się gwałtownie, z uniesioną dłonią, jakby za chwilę miała uderzyć chłopca w twarz, ale pani Cooper już klęczała przy wnuku. Podciągnęła malcowi majtki i otoczyła go ramionami. - Proszę się uspokoić, pani St. Germaine. To tylko dzieci. Są ciekawe, nie zrobiły nic złego. - Proszę wyjść! - krzyknęła Hope. - I niech pani zabierze ze sobą tego... tego małego zboczeńca! Nigdy więcej nie chcę was widzieć w swoim domu, czy to jasne? Pani Cooper cofnęła się o krok, kompletnie zaskoczona. - Madame chyba nie chce powiedzieć... - Owszem. - Hope zbliżyła się do gospodyni. - Proszę się stąd wynosić, w tej chwili. „Albowiem sługa Pana karze tych, co zło czynią.” Pani Cooper pobladła. Cofnęła się jeszcze o krok, po czym odwróciła się i z beczącym wnuczkiem w ramionach wybiegła z biblioteki. Gloria patrzyła za nimi z narastającym przerażeniem. Tym razem zrobiła coś naprawdę złego. Matka jej tego nie przebaczy. Nigdy, przenigdy. Zaczęła drżeć gwałtownie. - A teraz chodź ze mną, Glorio - oznajmiła matka lodowatym tonem.

poślubić. Jedno z nich bez wątpienia jest szalone. Raczej nie Alexandra. 14 - Co takiego? - Victoria tak gwałtownie odstawiła filiżankę, że wylała połowę herbaty na spodeczek. Alexandra podeszła do kominka. - Oświadczył, że powinniśmy się pobrać, bo tak będzie dla niego wygodnie. Sprawdź Popatrzyła na niego uważnie. - Dlaczego? Z wyrazu jej twarzy zgadł, że domyśla się odpowiedzi. - A dlaczego nie? - rzucił zaczepnym tonem. - Czy pani nie chciałaby poznać jedynych krewnych earla Kilcairn Abbey? - Chyba tak - przyznała niechętnie. - Ale wydaje mi się, że unika pan rozmowy na ten temat. Lucien zmrużył oczy. - Doprawdy? - Właśnie... - Dlaczego lord Belton nie miałby być ciekawy mojej córki? - wtrąciła Fiona. - Przecież to aniołek. Powinieneś być szczęśliwy, Lucienie, że możesz ją pokazać przyjaciołom.