wymienic. Niczego nie pamietam. Tylko ten cholerny

bedzie obciac krótko, ¿eby zrównac je z odrastajaca po drugiej stronie krótka szczecinka. Wprawdzie nie potrafi znalezc wspólnego jezyka z własnym synem, ale przynajmniej bedzie miała podobna fryzure. Jak sie nazywała sławna piosenkarka, która ogoliła sobie głowe... na znak protestu przeciw czemus... a mo¿e tylko miała taka fantazje? Cholerna amnezja! To dopiero poczatek, upomniała sie Marla, wyciskajac na palec troche pasty do zebów. Urywki wspomnien stanowia zapewne tylko wstep do całkowitego odzyskania pamieci. Nie od razu Rzym zbudowano. Nie mogła jednak ju¿ doczekac sie chwili, kiedy znowu bedzie znała swoja przeszłosc. Płuczac zadrutowane zeby, czuła narastajace zniecierpliwienie. Pod wpływem nagłego impulsu przeszukała apteczke i szuflady. Znalazła dwie fiolki, jedna z tetracyklina, w której były jeszcze dwie ampułki, i druga, pusta, po premarynie. Na półeczce le¿ała para no¿yczek, Marla postanowiła wiec od razu zrobic porzadek z włosami. Jeden po drugim brazowoczerwone loki wpadały do umywalki. Kiedy skonczyła cała 117 http://www.dubajblog.pl do środka. Usłyszała, jak Lydia cicho śpiewa po hiszpańsku. Mimo woli ogarnęło ją wzruszenie i powtarzała sobie, że zachowuje się jak idiotka. Ten dom przecież tak naprawdę nie był - jej prawdziwym domem - nie był nim od chwili, gdy jej matka uznała, że nie potrafi już żyć ze swoim despotycznym mężem, Jerome’em Cole’em. - Nińa? To ty? - zawołała Lydia gdzieś z głębi domu. - Tak, wróciłam. Córka marnotrawna. - Wiedziałam, że wrócisz. - Lydia wyłoniła się ze skrzydła, w którym mieściła się kuchnia. Uśmiechała się szeroko, a jej ciemne oczy jaśniały. 27 - Dobrze już, dobrze, wygrałaś. Przyznaję. - Shelby pokręciła głową. - Nie powinnam była się z tobą spierać. - To prawda. No, a teraz wchodź. Sędzia wróci za jakąś godzinę, to zjecie kolację. - Wspaniale - Shelby nie umiała ukryć sarkazmu. - Ależ tak. Fabuloso! No, idź! Odśwież się. Ja mam tu robotę. - Lydia mrugnęła do niej, lekko popchnęła ją w stronę tylnych schodów i klepnęła po pośladku.

Otwarcie z niej szydząc, posłał jej olśniewający teksański uśmiech, którym uwiódł ją przed tak wielu laty. Nagle jego rozbawione oczy mocno zabłysły. - Pomyślę o tym. - Pomyśl. Wyciągnęła rękę do klamki i się zawahała. Czegoś jeszcze nie omówili. Zżymając się w duchu, powiedziała: - Sędzia wspomniał, że Ross McCallum wkrótce wyjdzie z więzienia. Sprawdź Opracuje pewien plan. Ale musimy zaczekac. - To tobie strasznie sie spieszy, ¿eby zobaczyc ja martwa. - A tobie nie? Poczuł, ¿e spociły mu sie dłonie. Scisnał palcami słuchawke telefonu. - Prawde mówiac, mnie sie nie spieszy. Wrecz przeciwnie, chciałbym to zrobic powoli. Słyszec, jak błaga o litosc. - Cholera. Jestes bardziej popieprzony, ni¿ sadziłem. Ale zostawmy to na razie. Dopóki tego nie rozpracuje. Mo¿e bedziemy musieli poczekac, a¿ stary sie zawinie. Wtedy ja 338 załatwisz. I ¿ycze sobie, ¿ebys zrobił to sprawnie. Nie... nie