- Zajmę się tym.

Ash trzyma Laurę w ramionach, czy fakt, iż nie zemdlał na widok lancetu i kilku kropli krwi. Podeszła do niego ostrożnie, jakby się obawiała, że zaraz może jednak osunąć się na podłogę, i odebrała od niego małą. 107 - Siostra robiła tylko to, co do niej należy - powiedziała spokojnie, choć bez wielkiej wiary, że wyjaśnienia trafią Ashowi do przekonania. - Puszczając krew dziecku? W drzwiach pojawił się Ed. - Towarzystwo gotowe? Ash na jego widok nasrożył się jeszcze bardziej. - Nawet nie wiesz, co zrobiła twoja pielęgniarka. Ed spojrzał pytająco na Betty, na Maggie, wreszcie na Asha. - Co takiego? - Nacięła dziecku piętę jakimś koszmarnym nożem rzeźnickim. Ed przygryzł wargę w hamowanym śmiechu i ujął http://www.dragonmc.pl Ash posłał mu pełne pogardy spojrzenie. - Karmiłem - wycedził. - Masz mnie za imbecyla? Rory wzruszył ramionami. - Skoro pozwoliłeś Maggie odejść... - Wściekła się i wyjechała. - O co się wściekła? Ash pożałował, że w ogóle otworzył usta. Skinął na Rory'ego, żeby podał mu pieluchę. - Mój detektyw twierdzi, że niedługo powinien odnaleźć krewnych Star. - I o to się wściekła? Powinna się cieszyć. Star była przecież jej przyjaciółką, i w ogóle. Ash posypał Laurze pupę talkiem.

- Co? Głos ja nie podnosiłam, lecz po moim tonie wampir pojął, że żreć go będą nie tylko wilki, i rozsądnie się zamknął. Wilki powoli, lecz nieubłaganie zbliżały się. Na przodzie biegł przywódca, zachłannie błyskając oczami, jak idący na abordaż pirat. Dla efektu mu brakowało mu tylko jatagana w zębach. Smółka chrapnęła i cofnęła się, gotowa znów zabawić się w wyścigi konne, lecz na środku rzeki przed pływającymi łożniakami zjawił się wysoki wodny pagórek, zawrócił, opasał krąg, i kreatury z piskiem zginęli w wirze. Pozostali szybko wrócili się z powrotem do brzegu. Ktoś zdążył, lecz dla wszystkich szczęścia nie starczyło... - Duża ta ryba – oznajmiła lodowatym głosem Orsana. - Patrząc, czym ją karmili – najmniej oszołomiony odezwał się wampir. Sprawdź dzisiaj? - Pewnie, już niedługo. Allbeury go zostawił i wszedł do salonu, żeby przygotować sobie drinka. I pomyśleć - jak ostatnio miał w zwyczaju - o Lizzie. Jest teraz w trasie, z dala od domu... i Wade'a. Co oznacza, że dawny amator prostytutek i kokainy ma pod opieką troje bezbronnych dzieci. Allbeury poczuł się niemal fizycznie chory, gdy sobie to uświadomił. Lizzie wydawała się przekonana, że jej mąż w roli ojca jest wzorem cnót wszelkich, więc przynajmniej pod tym względem wszystko gra. Prawdopodobnie. Ale myśl o Lizzie, która po powrocie z trasy wchodzi