zachować się nonszalancko, choć nie leŜało to w jej charakterze.. JednakŜe tego

przyjęciu. Będzie miał jeszcze większą niespodziankę! - Super! - przyklasnęła Amy. - Ty też, Willow. Włóż płaszcz. Na przyjęciu zdejmiemy je wszystkie naraz i tata będzie... - zawahała się. - Jaki tata będzie? Zapomniałam tego słowa, Lizzie! - Będzie oczarowany!.- Starsza siostra uwielbiała, gdy proszono ją o pomoc. - Będzie absolutnie oczarowany.' Tego dnia w przychodni panował jeszcze większy ruch niż zazwyczaj. Przed południem Scott przyjął ośmiu pacjentów, a w porze lunchu musiał niezwłocznie pojechać do szpitala, by dokonać nagłego zabiegu. Gdy wrócił do przychodni, poczekalnia znów była pełna. - Przebieraj się, tato! - usłyszał głos Amy, gdy tylko przekroczył próg domu. - Jesteśmy gotowi, ale nie chcemy, żebyś nas zobaczył, bo planujemy ci zrobić niespodziankę. - Trzasnęły drzwi i w domu zapanowała cisza. Gorący prysznic postawił go na nogi. Otworzył drzwi szafy, zastanawiając się, jaki włożyć garnitur: czarny czy szary, gdy w głębi szafy zauważył granatową, klubową marynarkę. Wisiała tam, nieruszana, od jego ostatniego pobytu w Summerhill. http://www.dobrabudowa.info.pl To proste - rzekł.- Zatrudniłem cię jako niańkę mojej bratanicy i jako jej niańka zjesz z nami kolację. - Po chwili milczenia dodał: - Odpowiada ci taki układ? Westchnęła głęboko. Nie, nie odpowiada, nie po tym, gdy dał jej do zrozumienia, Ŝe chce zachować dystans między nimi. - O ile pamiętam, to ustaliliśmy, Ŝe piątkowy i sobotni wieczór mam wolny - przypomniała mu. Spojrzał na nią tak, jakby kwestionował tę umowę. - Masz rację - powiedział. - Zupełnie zapomniałem. OdłóŜmy to. Uczcimy twój sukces innym razem. - Być moŜe. A teraz, wybacz mi, muszę zajrzeć do Eriki, nim sama pójdę spać. Nie dając mu czasu na odpowiedź, wyszła z pokoju. Mark leŜał w łóŜku, gdy usłyszał odgłos prysznicu z łazienki przy drugiej

ja. Myślała, że stanowimy cudowną, partnerską parę. Ale zmieniła zdanie. Stwierdziła, że nie interesuje jej małżeństwo z rozsądku, że woli poczekać na odpowiedniego mężczyznę... Mężczyznę, który będzie na nią patrzył tak jak ja na ciebie, gdy tańczyłaś... Jakbym cię kochał ponad życie. - Och - wyszeptała. - Widziałam, że patrzysz.... Myślałam, Sprawdź wtorkowy wieczór i dzieci leżały już w łóżkach. Właśnie wyprowadziła rower z garażu, gdy usłyszała znajomy głos. - Cześć. Gdzieś się wybierasz? - Na przejażdżkę. Potrzebuję trochę ruchu. Przez ten deszcz cały dzień siedzieliśmy w domu. A ty? - spytała niby od niechcenia. - Wracasz jutro do Toronto? - Tak. - W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci szczęśliwej podróży. To naprawdę wspaniałe, że przyjechałeś odwiedzić panią Caird. - Pani Caird jest cudowną osobą! Dobrze się wam razem pracuje? - Tak, bardzo ją lubię. Zawsze szczerze mówi, co jej leży