- Całkowicie.

Czy to naprawde jej wspomnienie, czy te¿ fragment któregos ze snów, jakie ostatnio miewa? Zawołaj Nicka, podpowiadał jej wewnetrzny głos. Aleksa nie ma w domu, a ty musisz sie komus z tego zwierzyc. Ale Nick... och, nie, Bo¿e, nie... nie powinna... 218 Zanikneła oczy i spróbowała sie skoncentrowac. Tak, miała wtedy jakies czternascie lat, była niewiele starsza od Cissy. - A czy ona nie bedzie miała nic przeciw temu? - pytała matki. - Nie bedzie zła, ¿e wło¿yłam jej sukienke? W drugim pokoju rozległ sie niski, gardłowy smiech... Kuchnia pachniała tłuszczem i dymem papierosowym. - Ma ich tyle, ¿e nie bedzie jej brakowac tej jednej. - Mama - szepneła teraz Marla, czujac jak oblewa ja zimny pot. Rozmawiała ze swoja matka. W górze leniwie obracał sie wentylator, a na szybie przymknietego okna brzeczała mucha. Ale co robiłaby Victoria Amhurst w tej obskurnej sypialni z po¿ółkłymi firanami, wystrzepionym dywanem i zakurzonymi ¿aluzjami? http://www.dobrabudowa.biz.pl/media/ Czuł, jak mięśnie u podstawy szyi tworzą sztywny splot. - Zrezygnowałem, pani Nedelesky. Z przyczyn osobistych. - Jakie to były przyczyny? Na ganku robiło się ciemno, ale Nevadzie nie chciało się zapalać światła. Nie ustępowała na krok, więc postanowił postawić kropkę nad „i”. - Ten wywiad jest skończony. - Czy to prawda, że wrobił pan Rossa McCalluma w więzienie? - Został osądzony i skazany. - Dzięki świadkom, którzy nie byli wiarygodni. Świadkom, których sam pan przedstawił do dyspozycji sądu. - Powiedziałem, że ten wywiad jest skończony. Niechętnie wstała i wzięła do ręki neseser. - Wie pan, panie Smith, w tej opowieści oprócz łatwo dostępnych faktów jest jeszcze mnóstwo niejasnych szczegółów.

chwili Alex jest z Marla. - A co to za „swietny układ”, o którym mówił Robert? - spytał Walt. - O Bo¿e... - Julie sie zawahała. Znowu zaczeła obgryzac paznokiec, niewiele z niego zostało. - Teraz, kiedy wiem, ¿e ci wszyscy ludzie sa spokrewnieni, to takie dziwne. Ja... ja có¿, w Sprawdź - Marla? To ty? - spytał kobiecy głos. - Halo? - W słuchawce odezwał sie nagle głos Carmen, która odebrała telefon w innym pokoju. - Ju¿ jestem - rzuciła Marla szybko. Rozległ sie dzwiek odkładanej słuchawki. - Tak, to ja - odparła. Katem oka dostrzegła, ¿e Eugenia, która stojac w drzwiach ¿egnała fryzjerke, odwróciła sie gwałtownie. - Dzieki Jezusowi w koncu udało mi sie z toba skontaktowac - powiedziała rozmówczyni, wzdychajac z ulga. - To ja, Cherise. Od dnia wypadku cały czas usiłowałam sie do ciebie dostac. 189 Drzwi frontowe zamkneły sie cichym trzaskiem i Eugenia