dokumentów piętrzących się na porysowanym dębowym biurku.

porównawczych. Zresztą zobaczymy. A swoją drogą, usłyszałem dzisiaj u fryzjera interesującą plotkę. Podobno ta Avalon i dyrektor szkoły byli bardzo zaprzyjaźnieni... Wiecie, o czym mówię. – Wielkie rzeczy – powiedziała Rainie. – Quincy domyślił się tego po dziesięciu minutach rozmowy z Vander Zandenem. No pochwal się, agencie. Quincy wzruszył skromnie ramionami. Sanders wyglądał na zawiedzionego. – Wiedziałeś, że facet puszczał żonę kantem? – Jego reakcja na śmierć panny Avalon wydawała się zbyt emocjonalna, nawet biorąc pod uwagę okoliczności. – Aha. – Sanders zasępił się, ale po chwili znów się ożywił. – To nie ma żadnego znaczenia dla śledztwa – powiedział stanowczo. – Sprawdzałem w sekretariacie szkoły. Kiedy oddano strzały, dyrektor Vander Zanden siedział w swoim gabinecie. Z tego, co mi wiadomo, niewyjaśniona pozostaje tylko nieobecność Danny’ego. Kolejna sprawa do naszych raportów. – Trzeba też wziąć pod uwagę uczniów, których wczoraj nie było w szkole – powiedziała Rainie. – Dwudziestu jeden nieobecnych – odparł Sanders. – Szesnaściorgu gorliwi rodzice już zapewnili alibi. Założę się, że pozostała piątka do jutra zdobędzie usprawiedliwienia. – A co z komputerami? – zapytał Quincy. – Dyrektor mówił, że Danny spędzał mnóstwo czasu w Internecie. To mnie zastanawia. Sanders popatrzył na niego przenikliwie. http://www.dobra-medycyna.org.pl/media/ byli mądrzejsi! Poczta pantoflowa donosiła, że zaczął karierę jako psychiatra w słynnym więzieniu San Quentin. Praca ta tak bardzo go wciągnęła, że zrobił doktorat z kryminologii. Nazwisko zaś rozsławił dzięki dogłębnej analizie instytucji więziennictwa. Dzięki niej doszedł do jednego szokującego wniosku: sama natura więzień gwarantuje, że kiedy więźniowie wyjdą na wolność, nadal będą popełniać przestępstwa. Był twardy, szorstki i wymagający. Był też błyskotliwy, i właśnie za to Kimberly bardzo go szanowała. - Może zacznie pani od początku - zasugerował. - Nie. Nie chcę przeżywać tego od nowa. Nie jestem w stanie doświadczać na nowo tego samego bólu. Ciekawe jest to, że nigdy nie rozumiałam, w jaki sposób po powrocie z pracy ojciec zawsze wydawał się taki spokojny

zapadnięte policzki. Mówiąc szczerze, Sandy nigdy nie wiedziała jej w tak fatalnym stanie. Nie żeby ona sama wyglądała dużo lepiej. Po telefonie Danny’ego chwyciła pierwszą lepszą bluzę. Dopiero potem stwierdziła, że jest poplamiona w kilku miejscach. Błyszczące zazwyczaj jasne włosy były teraz matowe i potargane. Nie wykąpała się, nie mówiąc już o makijażu. Nie miała dość energii, żeby dbać o takie rzeczy. – To był Danny – stwierdziła stanowczo. – Dwa dni temu Shep zmienił nam numer na Sprawdź odwiedzał osieroconych krewnych i tłumaczył, że na skutek nieudanego eksperymentu naukowego zginęła ich żona, siostra, matka? Będziesz próbował wyjaśniać w telewizji, dlaczego mordercy umożliwiono kolejną zbrodnię? Quincy posłał mu słaby uśmiech. – To się zdarza. Niektórzy z seryjnych morderców – na przykład Kempner – wyszli z zakładów poprawczych. Zabili jako nieletni. Poddano ich resocjalizacji. Dorośli. I zabili znowu. – Czasami cieszę się, że nie mam dzieci – powiedział Sanders. Quincy westchnął. Odłożył widelec i wydawało się, że nie zdoła już przełknąć ani kęsa. – Sytuacja robi się coraz trudniejsza – wymamrotał. – Wiecie, że wprowadzamy do szkół techniki identyfikacji zespołu cech typowych dla seryjnych morderców? Rainie uniosła brwi. Sanders wyraził swoje zdziwienie bardziej dosadnie: – Zalewasz.