- Cicho! - wrzasnął Shep, a potem zauważył, że cętkowana kotka sąsiadów wślizguje się pod ganek. Szarpnął

czuła się pewnie, że uniosła się dumą i była zazdrosna o Viancę. No i jeszcze gwałt. O tym naprawdę nie była w stanie mu powiedzieć. - Posłuchaj, przepraszam, że o niczym ci nie powiedziałam. Nevada posmutniał i wepchnął ręce do tylnych kieszeni dżinsów. - Teraz to już nieważne. 97 - Ale powinnam była... - Tak, powinnaś była. Za późno jednak na przeprosiny, Shelby. - Odwrócił się i spojrzał na nią tym swoim potępiającym wzrokiem. - Wróćmy do rzeczy. Przecież jacyś ludzie pracowali z Pritchartem, pielęgniarki czy ktoś inny, kto był w tamtym szpitalu. Nieco poirytowana, Shelby odparła: - Zadzwoniłam do szpitala i pytałam o dokumentację, ale mają tylko metrykę urodzenia i akt zgonu. Z tych dokumentów wynika, że Elizabeth zmarła. - Musieli być jacyś inni ludzie. Lekarze, twój anestezjolog, personel pomocniczy, pielęgniarki, ktoś kto pracował na porodówce czy oddziale pediatrycznym. - Wiem. Na razie niczego nie udało mi się ustalić. - Shelby podniosła rękę, ale zaraz ją opuściła. - Który szpital? Spodziewała się tego pytania. - Szpital Naszej Matki Boskiej Bolesnej w Coopersville. - Ten, w którym przebywa Caleb Swaggert? - zapytał i widać było, że o czymś intensywnie myśli. - Dziewięć lat temu to była mniejsza placówka. O wiele mniejsza. To było, jeszcze zanim ojciec przekazał http://www.deskaelewacyjna.net.pl/media/ - Nie przekonasz mnie, ¿e nie warto sie za ciebie modlic, Nicholas. - Wiem, nawet o tym nie marze. - Jestes niemo¿liwy. - Robie, co moge. - Wiem. - Ruszyła do drzwi, Nick poszedł za nia. - Nastepnym razem - powiedziała, sciskajac mocno swój parasol - postaram sie namówic Montgomery'ego, ¿eby przyszedł ze mna do ciebie. - Swietny pomysł. Nie widziałem go od dziecka. - Nic sie nie zmienił - powiedziała, a jej oczy jakby troche pociemniały. - Ciagle odgrywa role niegrzecznego chłopca. Walczy ze swoimi demonami.

tu z Cissy... i tym me¿czyzna, o którym teraz wiedziała, ¿e jest jej ojcem. Trzymał mała na kolanach, bez usmiechu patrzac w obiektyw. Nie podobał jej sie. Nie lubiła go. Teraz ju¿ miała pewnosc. Nigdy go nie lubiła. Wiedziała, ¿e był zimny i obcy, a do kobiety o talii osy i zawsze zmarszczonych brwiach, która była jej matka, nic nie czuła. Sprawdź ju¿ spokojniejszy, gniew sprzed kilku minut zniknał. - Jesli chcesz. - Zawsze warto spróbowac. 326 Nick zjechał na przystan nad Zatoka Richardsona i zaparkował na miejscu dla mieszkanców. - Pam mieszkała na barce? - spytała Marla, patrzac na kołyszace sie przy drewnianym pomoscie pływajace domy. - Odkad sie rozwiodła. - Nick wskazał spłowiały od słonca dok przy dwupietrowym domku, a Marla miała wra¿enie, ¿e zaraz zobaczy ducha. Próbowała wyobrazic sobie widziana na zdjeciach kobiete, mieszkajaca tu dzien po dniu, wracajaca do tego domu z zakupami, dzwoniaca do córki,