Corrine O’Donnell.

– Nie! Na miłość boską! – Czy on oszalał? Jezu Chryste! – Co ty łykasz, Bentz? Jennifer nie żyje i oboje o tym wiemy. – Skoro tak mówisz... Shana opadła na oparcie fotela i przyglądała się mężowi Jennifer. Nie słyszała, by miewał omamy, w każdym razie dopóki nie zaczęły się jego problemy. Kiedyś był najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie miejscowej policji, ale potem jego gwiazda zgasła. Dzisiaj jednak odwiedził ją stary Bentz, przystojny i twardy. Pewnie trochę zużyty, lata nie mijają bez śladu, ale nadal bystry i zdeterminowany. Pełen pasji. Taki, w jakim zakochała się Jennifer. – Skąd pomysł, że ona żyje? – zapytała. Co za dziwaczna rozmowa. Wyjął z koperty zdjęcia. Rozłożył na stoliku. Serce Shany na chwilę przestało bić. Kobieta na fotografiach to Jennifer albo jej siostra bliźniaczka. – Skąd je masz? Chcesz powiedzieć, że... zrobiono je niedawno? – wydukała zaskoczona. – Przecież Jennifer nie żyje. – Przysłano mi je. Myślałem, że może wiesz, kto to zrobił. – Nie mam pojęcia, ale to... to niemożliwe... ona... ona nie żyje. Ty sam ją... – Podniosła fotografię, na której Jennifer przechodzi przez jezdnię. Dreszcz przeszedł jej po plecach. – Jeszcze raz badam okoliczności jej śmierci – powiedział. Shana wpatrywała się w zdjęcia, szukała błędu, czegoś, co zdradzi, że to tylko koszmarny kawał. http://www.deskaelewacyjna.info.pl Kroki? Czyżby ktoś wszedł na pokład? Och, tak, tak! Światła znowu zamigotały. Zaczerpnęła nowy haust powietrza zmieszanego z morską wodą. Kaszląc i prychając, przyciągnęła głowę napastniczki bliżej prętów i zamachnęła się aparatem. Trzask! Przerażający głuchy odgłos, aparat uderzył w czaszkę. Woda zabarwiła się krwią. Krzyki na pokładzie! – Ratunku! – zawołała! – Ratunku! Tu, na dole! Corrine złapała ją za szyję i pociągnęła pod wodę. Olivia nabrała w płuca wody i powietrza i obie zanurzyły się pod powierzchnię. Nie, nie, nie! O1ivia walczyła ze wszystkich sił.

Przyniosła mu herbatę, wręczyła im karty dań. Hayes zamówił, nawet na nie nie patrząc. Wyczuwając jego napięcie, Bentz poprosił o to samo. Gdy kelnerka odeszła, Bentz spojrzał w oczy Hayesa i zrobiło mu się niedobrze. – Coś się stało. – Gdzie byłeś wczoraj wieczorem? – Co? Sprawdź koło szkoły. Spokojna kobieta w czerwonej spódnicy, białej bluzce i niebieskim żakieciku sprawiała wrażenie, jakby chciała go zaczepić. Nawet jej sandały były patriotyczne – paski z białej, czerwonej i niebieskiej skóry. Zamiast jednak coś powiedzieć, zmroziła go lodowatym spojrzeniem zarezerwowanym dla pedofili, wsiadła do zielonej hondy i odjechała. Poprawiła słuchawkę w uchu, chcąc zadzwonić. Bentz pomyślał, że na policję – zaraz przyjadą i zaczną go przepytywać. Proszę bardzo, pomyślał, patrząc, jak wyjmuje telefon. Zanim jednak zjawili się stróże porządku, wypatrzył Tally White. Wyszła zza przeszklonych drzwi. Szła w towarzystwie innej nauczycielki. Były pogrążone w rozmowie. Tally była wysoka, miała prawie metr osiemdziesiąt wzrostu i w ciągu minionych lat przybyło jej parę kilogramów. Zawsze była trochę za chuda, miała figurę długodystansowca, ale teraz pod brzoskwiniowym kostiumikiem rysowały się kobiece kształty. W ciemnych,