- To ty masz uprzedzenia - powiedziała cicho. – Ty sądzisz ludzi według tego, co mają. Nie ja.

sprostował. Na twarzy ciotki odmalowała się uraza. - Tańce i bale to nie wszystko. Moja Rose bardzo lubi historię i sztukę. Hrabia zerknął na kuzynkę z wyraźnym powątpiewaniem. - Doprawdy? - Tak. Gdybyś zadał sobie trud i normalnie z nią porozmawiał, sam byś się przekonał. Dostrzegłszy wyraz oczu Kilcairna, Alexandra zrobiła krok do przodu, zasłaniając panie Delacroix przed jego wzrokiem. - Cóż, skoro już tu jesteśmy i wszyscy lubimy historię, kontynuujmy zwiedzanie. Właśnie miałyśmy przejść do części afrykańskiej, milordzie. - Właśnie zamierzałyście udać się do powozu i wrócić do Balfour House. Gdy Fiona dumnie uniosła brodę, Alexandra rozejrzała się za drogą ucieczki dla siebie i Rose. Tylko tego brakowało, żeby na środku szacownego British Museum doszło do rodzinnej awantury. - Jak sobie życzysz, Lucienie - powiedziała pani Delacroix i urażona ruszyła do wyjścia. Rose zerknęła na kuzyna i pospieszyła za matką. Zaskoczona obrotem sytuacji Alexandra rzuciła ostatnie spojrzenie na rzeźby. - Następnym razem, kiedy przyjdzie pani ochota, żeby pooglądać nagich mężczyzn, proszę dać mi znać - powiedział cicho hrabia. http://www.deskaelewacyjna.biz.pl/media/ ROZDZIAŁ CZWARTY Klara nic nie mogła na to poradzić. Bryce włożył całą energię w ten pocałunek i osiągnął to, czego chciał. Zarzuciła mu ręce na szyję i zanurzyła palce we włosach. Z całą mocą wróciły znane odczucia, i to jeszcze silniejsze niż kiedyś. Była bezradna wobec namiętności, która ogarnęła ich oboje, więc się jej poddała, pragnąc zapomnieć o własnej samotności z ostatnich lat. Przesunęła dłońmi w dół ku piersi Bryce'a i zaczęła rozpinać mu koszulę. Zadrżał, gdy dotknęła nagiej skóry. Pogłębił pocałunek, a kiedy wsunął rękę pod jej bluzkę i przekonał się, że jest pod nią naga, jęknął. Dotknął piersi, palcami zaczął pocierać sutki, a Klara tylko mocniej do niego przywarła. Uniósł ją tak, by nogami mogła otoczyć mu biodra, podwinął bluzkę do góry i zaczął wargami pieścić jej piersi. Ona zaś odchyliła się do tyłu, żeby wzmocnić odczucia. - Boże, jest tak samo - szepnęła. - Nie, nie. Lepiej - powiedział, z trudem chwytając oddech. Osunęli się na podłogę. Bryce nie ustawał w pocałunkach, nie pozwalając dziewczynie myśleć o niczym więcej. Ona zaś nie pozostawała dłużna. Całkiem rozpięła mu koszulę, potem powędrowała palcami w dół ciała, by się przekonać, jak bardzo był podniecony. Pragnienia mężczyzny tylko przybrały na sile. Uniósł jej biodra, a ona wygięła ciało, dając sygnał, że chce poczuć go w sobie. Wsunął palce pod majteczki i znalazł najczulszy punkt jej ciała. Lecz gdy go dotknął, poczuł opór dziewczyny. Spojrzał na nią i już wiedział, że nie powinien posuwać się dalej. - Nie mogę tego zrobić - usłyszał. - Jeszcze chwilę temu mogłaś. - Właśnie dlatego muszę opuścić twój dom. Nie potrafię zostać i zachowywać się w ten sposób - wyjaśniła, wstała i doprowadziła do porządku swoje ubranie. - Pragniesz mnie. - To chyba widać. - Roześmiała się nerwowo.

przecznic stąd. - Oczywiście masz rację. Jestem głupia. Spróbuj kanapki z ogórkiem. - Bała się nie kuzyna, lecz tego, co zdążył o niej naopowiadać. Zmusiła się do uśmiechu. - Opowiedz mi o swoich ostatnich podbojach. - Nikt mi nie wierzy, kiedy mówię, że nie interesuje mnie małżeństwo - poskarżyła się lady Victoria. - Gdybym wyszła za mąż, nie mogłabym prowadzić takich ciekawych rozmów Sprawdź — Nianiu! — wrzasnął Bobby, bezradnie podskakując. Kłębiąca się, rozszalała pomarańczowo-zielona góra miażdżonego metalu nie udzieliła żadnej odpowiedzi. — Co masz zamiar zrobić? — zapytała Mary Fields Usta miała ściągnięte i blade. — Zostańcie w domu. — Tom chwycił płaszcz i narzu- cił go na siebie. Z półki na dnie szafy wyszarpnął czapkę i zamaszystym krokiem ruszył w kierunku drzwi fronto- wych. — Dokąd idziesz? — Gzy krążownik stoi przed domem? — Tak — odpowiedziała cicho Mary. — Jest przed do-