się fizyczne, namacalne zagrożenie.

Byłaby naiwna, zakładając możliwość zaistnienia czegokolwiek poza czystą współpracą z Diazem. Seks - może, związek - na pewno nie. To wymagałoby stworzenia prawdziwej więzi emocjonalnej, czego - jak sądziła - Diaz z pewnością by nie chciał. Nie chciał albo po prostu nie był zdolny do nawiązania jakiejkolwiek więzi. A zresztą czy ona chciała iść do łóżka z facetem, którego wciąż się bała? Tylko raz, szeptało jej libido. Już samo to świadczyło o tym, jak bardzo kusiła ją ta perspektywa. Dotychczas w ogóle nie myślała o własnych uczuciach czy emocjach, jeżeli kolidowały one z poszukiwaniami dziecka. Tymczasem Diaz dawał jej szansę na poznanie losów Justina. Ich wzajemne stosunki były wciąż niejasne, nie ryzykowałaby zachwiania niepewnego status quo. Teraz, gdy uświadomiła już sobie naturę emocji, które wywoływał w niej Diaz, stała się jeszcze bardziej nerwowa. Wiedziała, że mężczyzna w końcu się pojawi, niespodziewanie, w ten charakterystyczny dla siebie, denerwujący sposób. Czekanie sprawiało, że denerwowała się jeszcze bardziej. Jakaś pierwotna kobieca część jej mózgu tęskniła za dotykiem silnego mężczyzny, chciała się przekonać, czy to tajemne pożądanie nie jest jedynie ułudą an43 http://www.dentystawroclaw.net.pl/media/ nożem - powiedział Diaz cichym i spokojnym tonem, prawie an43 219 szepcząc. - Za to moja rodzina, wyobraź sobie, ma silną skłonność do broni palnej. Zdezorientowana i przestraszona Milla z trudem spojrzała w lewo, na samej krawędzi wzroku dostrzegając Diaza trzymającego pewnie tę swoją wielką giwerę. Lufa opierała się o skroń Loli. Ręka mężczyzny nawet nie drgnęła, w jego oczach była stalowa pewność siebie. I coś jeszcze: zimna, lodowata, trzymana pod nieludzką kontrolą wściekłość. - Rzuć nóż. Liczę do jednego. Jed...

- Ona była w to zamieszana - powiedziała Milla. - Co? - David spojrzał na nią zszokowany an43 391 - To ona powiedziała przemytnikom o Justinie i o tym, że często Sprawdź odpowiednio nie zbliżę. - Wiem, wiem. Już mówiłam: postaram się. Przecież nie wykręcę jej rąk i nie doprowadzę siłą na randkę z tobą. an43 165 - Czemu nie? - Gallagher był najwyraźniej rozbawiony tym pomysłem. - Wyciągnij ją na kolację z tobą i Ripem, a ja się tam przypadkiem pojawię. Co myślisz? - Nie wiem, czy dam radę namówić teraz Ripa na cokolwiek. Muszę nad nim popracować. - No to do roboty Telefon kliknął sygnałem zakończonego połączenia. Susanna