- Oczywiscie. Ale pomyslałem, ¿e najpierw zechcesz

znowu napotkała wzrok Nicka, w jej oczach pojawiło sie na ułamek sekundy cos, czego nie potrafił okreslic. - Nie wiem, kim jestem. - O kurde - mrukneła Cissy, na co Alex posłał jej spojrzenie, które mówiło wyraznie: „Lepiej sie nie odzywaj”. - Wszystko bedzie dobrze - powiedział krzepiaco. Nick nie wierzył w to ani przez chwile. Nie bedzie dobrze. Nigdy nie było. Patrzac na jej posiniaczona twarz, czuł sie troche winny. Przez tyle lat myslał o niej z pogarda i odraza, a teraz był swiadkiem jej nieszczescia i walki o zachowanie resztek godnosci. Cissy udawała, ¿e wyglada przez okno, w roztargnieniu przesuwajac palcami po framudze, ale Nick prawie widział trybiki szybko pracujace w jej nastoletniej głowie. Katem oka obserwowała matke. Tak, w tej małej główce na pewno działy sie ciekawe rzeczy. - Nie martw sie, wszystko sie uło¿y. Wrócisz do domu, do dziecka... do nas wszystkich. Sama zobaczysz. - Eugenia wzieła puderniczke z rak syna i wrzuciła ja do torebki. http://www.dentystawroclaw.net.pl przyjacielska wizyta. Domyślam się, że ciężko wam obu, odkąd Ross McCallum jest na wolności. - Cabrón! - wycedziła. Jej oczy zapłonęły z wściekłości. Nie zaprzeczył. Większość ludzi w Bad Luck uważała, że Ross McCallum to drań albo coś jeszcze gorszego. Nachmurzona Vianca przecisnęła się przez siatkę i wskazała dwa plastikowe krzesełka na ganku. - Madre ciężko to przeżywa. - Wyobrażam sobie. - Shep usiadł na zakurzonym krześle, a krzesło obok zajęła Vianca. Zdjął kapelusz i zaczął się bawić jego rondem. Zazwyczaj był pewny siebie, ale Vianca Estevan należała do kobiet, które wprawiały go w wielkie zakłopotanie. Była seksowna, ale za fasadą szorstkości kryła się niewinność, niewinność, która niezmiernie pociągała Shepa. Krążyły plotki, że Vianca jest łatwa. Shep uświadomił sobie, że chciałby, żeby to była prawda. - Madre... ona nie czuje się dobrze. Shep kiwnął głową: słyszał, że po tym jak jej mąż został zamordowany, Aloise Estevan miała coraz większe kłopoty z psychiką. Chodziła na msze dwa razy dziennie, ponoć kazała wybudować ołtarzyk ku pamięci Ramóna w domu, w którym mieszkała ze swoją córką i wnukiem, i słyszano, jak rozmawia z Ramónem, chociaż on od dawna

- Bo¿e drogi, to prawda? - spytała Eugenia, szeroko otwierajac oczy. - Tak. - Marla skineła głowa. - Ale nic nie mówiłas... - Najpierw nie pamietałam wypadku. Aleksowi i Nickowi powiedziałam o me¿czyznie w mojej sypialni, ale sadziłam, ¿e Sprawdź pokrywała ciemna boazeria wykonczona mosie¿nymi elementami. Stały tu ciemnozielone, skórzane fotele i palmy w wielkich donicach. Tutaj okna zostały umieszczone bardzo wysoko, siegały sufitu, ale choc wpadało przez nie sporo swiatła, niewiele mo¿na było przez nie zobaczyc. To było zapewne sanktuarium jej me¿a. W powietrzu unosił sie lekki zapach tytoniu i wody po goleniu, a na scianach wisiały olejne obrazy przedstawiajace wyscigi konne. Konie... W ułamku sekundy Marla nagle zobaczyła, jak pedzi na koniu przez otwarte pola. z włosami rozwianymi przez wiatr. Ju¿ niemal brak jej tchu, na twarzy czuje ostre podmuchy wiatru, a pod soba poruszajace sie rytmicznie miesnie pote¿nego zwierzecia... zaraz, zaraz... a siodło?