Przestudiował menu, wybrał najmniej odrażające danie i odłożył kartę.

to nie hipokryzja? - Nie. To zupełnie inna sytuacja. Proszę. Jestem bardzo zmęczona i nie chcę więcej rozmawiać na ten temat. - Ale ja chcę. Wcale nie oczekiwała, że hrabia zrezygnuje z wyjaśnień. Zasłużył sobie na nie, stając w jej obronie. Westchnęła ciężko. W chłodnym nocnym powietrzu jej oddech zmienił się w parę. - Proszę więc pytać. - O ile wiem, lord Retting ma jeszcze starszego brata, prawda? - Tak, Thomasa, markiza Croyden. Mój drugi kuzyn większość czasu spędza w Szkocji. Nie znam go dobrze. A wuj... cóż, przed laty zerwaliśmy wszelkie kontakty i oboje jesteśmy szczęśliwi z tego powodu. - Rozumiem. Skąd ta wrogość? - A skąd pańska wrogość wobec ciotki i kuzynki? Zatrzymał się przy ławce. - Będziemy się przekomarzać? Może usiądźmy. Z wahaniem przycupnęła na zimnym kamieniu. - Wolałabym nie obarczać pana swoimi troskami, jeśli pyta pan tylko z uprzejmości. - Sądzi pani, że jestem uprzejmy? Wprost niezwykłe. Biło od niego ciepło, więc przysunęła się bliżej. http://www.dentalweb.pl/media/ - Robercie, zapomniałem, że mam pilną sprawę do załatwienia - przerwał mu Lucien i wyszedł na jezdnię, żeby zatrzymać dorożkę. - Zobaczymy się wieczorem. - Dobrze - zawołał za nim Belton. Balfour kazał dorożkarzowi jechać na Grosvenor Street. Alexandra Gallant pochodziła z arystokratycznego rodu. Miała zaszarganą reputację, ale była szlachetnie urodzona. Doszedł do wniosku, że musi pomyśleć. - Nie idę. - Zdjęła naszyjnik i odłożyła go na nocny stolik. - Pies zamerdał ogonem. - Dziękuję, Szekspirze. Dobrze, że się ze mną zgadzasz. Drzwi łączące jej sypialnię z pokojem Rose otworzyły się z hukiem. - Lex? - Wejdź. - Nie jest przypadkiem zbyt różowa? - Panna Delacroix okręciła się przed lustrem. - Chyba tak.

- Ja też. Resztę dnia spędziła na domyślaniu się ukrytego znaczenia jego słów, aż w końcu nabawiła się silnego bólu głowy. Na szczęście tym razem Rose grała całkiem nieźle, tak że nawet kuzyn łaskawie zaszczycił ją komplementem. W rezultacie panie Delacroix całkiem zapomniały o lordzie Beltonie i całą uwagę skupiły na drogim Lucienie. Alexandra dowiedziała się, że jego ulubionym kolorem jest niebieski, ulubionym kompozytorem Mozart, Sprawdź od razu zażądał odwzajemnienia przysługi, a on się zgodził, choć osobiście uważał piknik z Rose za stratę czasu. Gdy panna Gallant przyjęła zaproszenie Beltona, przez chwilę zastanawiał się, czy też nie ruszyć na parkiet. Stwierdził jednak, że nie wystarczy mu muskanie przelotnie jej palców w kadrylu. Zatańczy z nią dzisiaj, owszem, ale walca. 11 Patrząc na Rose, Alexandra doszła do wniosku, że jeśli dziewczyna umie coś robić dobrze, to tańczyć. Naturalnie gdyby obserwowała ją z boku sali zamiast z parkietu, miałaby dużo lepszy widok. - Dobrze pani wyedukowała podopieczną - stwierdził lord Belton. Takim samym tonem przemawiał lord Kilcairn, gdy chciał być czarujący, lecz komplementy Roberta Ellisa nie wywoływały u niej żadnego dreszczu. Czuła się raczej poirytowana, że wicehrabia ucieka się do tego rodzaju sztuczek.