- W porządku - rzuciła lekkim tonem. - Pokaż mi, co masz pokazać.

- Jeśli jest inteligentna, powinna sama o to zadbać. Z bawialni niósł się szmer kobiecych głosów. Lucien wstrzymał oddech i zaczął nasłuchiwać. Lepiej, żeby nie rozmawiały o nim. - Cóż, po eliminacji panny Barrett, która, jak pan mówi... - Prawnik przerzucił kilka stron. - Oddycha przez usta - dokończył Kilcairn i wstał. Teraz chyba się śmieją. Nie wiedział, że lekcje etykiety są takie zabawne. - Zostaje więc tylko pięć kandydatek do sprawdzenia. Lucien otrząsnął się z zamyślenia. - Co? A, tak. Pięć. Nie bardzo jest z czego wybierać. Proszę znaleźć więcej kandydatek. Doradca wydał zduszony dźwięk. - Więcej? - Tak. Jakieś trudności? - Nie, milordzie. Tylko po prostu... sądziłem, że chodzi o wyeliminowanie wszystkich kandydatek oprócz jednej i że tę ostatnią damę pan... - Przepraszam na chwilę. - Poślubi - dokończył pan Mullins z westchnieniem, gdy hrabia zniknął za drzwiami. Lucien zatrzymał się przed bawialnią i osłupiał, gdy wyraźnie usłyszał Rose czytającą partię Rozalindy z „Jak wam się podoba”. Dziewczyna robiła pauzy w niewłaściwych http://www.coto-calominal.info.pl/media/ Na twarzy ciotki odmalowała się uraza. - Tańce i bale to nie wszystko. Moja Rose bardzo lubi historię i sztukę. Hrabia zerknął na kuzynkę z wyraźnym powątpiewaniem. - Doprawdy? - Tak. Gdybyś zadał sobie trud i normalnie z nią porozmawiał, sam byś się przekonał. Dostrzegłszy wyraz oczu Kilcairna, Alexandra zrobiła krok do przodu, zasłaniając panie Delacroix przed jego wzrokiem. - Cóż, skoro już tu jesteśmy i wszyscy lubimy historię, kontynuujmy zwiedzanie. Właśnie miałyśmy przejść do części afrykańskiej, milordzie. - Właśnie zamierzałyście udać się do powozu i wrócić do Balfour House. Gdy Fiona dumnie uniosła brodę, Alexandra rozejrzała się za drogą ucieczki dla siebie i Rose. Tylko tego brakowało, żeby na środku szacownego British Museum doszło do rodzinnej awantury.

- Zostaje więc tylko pięć kandydatek do sprawdzenia. Lucien otrząsnął się z zamyślenia. - Co? A, tak. Pięć. Nie bardzo jest z czego wybierać. Proszę znaleźć więcej kandydatek. Doradca wydał zduszony dźwięk. - Więcej? Sprawdź Usta jej zadrżały, a on poczuł, że chciałby się nią opiekować i chronić przez całe życie. - Kochanie, zacznij mówić - szepnął. Zarzuciła mu ręce na szyję i zanurzyła palce we włosach. - Proszę cię, przestańmy mówić i myśleć - powiedziała cicho. Pocałowała go namiętnie, a on przygarnął ją do siebie. Oboje poczuli ciepło własnych ciał. Bryce ją tulił mocno, pragnąc znów kochać się z nią, jak przed pięciu laty. Nagle Klara odsunęła się. - Co się stało? - Karolina - powiedziała i pobiegła do pokoju dziecka. Stanął tuż za nią. Wyjęła małą z łóżeczka i otarła łezki z buzi dziewczynki. Bryce patrzył z rozczuleniem, jak kołysała jego dziecko w ramionach. Gdy na niego spojrzała, zrozumiał, że miała czas, by ochłonąć. Za wcześnie wypuścił ją z objęć. Wiedział, że powinien poczekać, lecz teraz nie stać go było na cierpliwość. Karolina prawie usnęła w ramionach Klary, więc wziął ją od niej i położył do łóżeczka. Potem wyprowadził dziewczynę z dziecinnego pokoju i zamknął drzwi. Od razu chwycił ją w objęcia. - Bryce... - zaczęła, opierając mu ręce na piersi. - Nie, nie! Wiem, że szukasz powodów, dla których to nie powinno się stać. Ale właśnie nadszedł czas, by zmienić nasze stosunki. - Tak - westchnęła, rezygnując z oporu. Pocałował ją gorąco, a ona odwzajemniła się z równym zaangażowaniem. Z nikim nie było mu tak dobrze. Pięć lat temu połączył ich tylko seks. Teraz zaistniało zaufanie. Tym razem będzie ją naprawdę kochał. Klara powinna zauważyć różnicę.