traktowała to jak zupełną abstrakcję.

makijażu przygotowywały mu dwie godziny. Potem zdjął buty na pięciocenty¬ metrowych koturnach. Zdjął też granatową marynarkę, która była uszyta na miarę tak, żeby dzięki niej szczuplejszego mężczyznę upodobnić do potężniejszego Quincy'ego. - Jestem Luke Hayes - przedstawił się spokojnie obcy mężczyzna. - Przyjaciel Rainie. Andrews gwałtownie pobladł. Odwrócił się w stronę drzwi sypialni. Lewą rękę nadal trzymał na ramieniu Kimberly. - Kto? Jak? Przecież jesteś w Wirginii! Quincy wszedł do salonu. Swój pistolet kaliber 10 mm trzymał w opuszczonej dłoni. Patrzył uważnie na Andrewsa. Piętnaście minut szukał w holu głównym mężczyzny rozmawiającego z telefonu komórkowego i dopiero 249 potem zrozumiał swój błąd. Ten człowiek był już na górze. Ten człowiek był już w pokoju jego córki. W planie B zawsze brano pod uwagę schody pożarowe. Quincy wbiegł sześć pięter w górę. Powinien być zmęczony. Powinien być wyczerpany. Stał, patrząc na tamtego mężczyznę, który z bronią w ręku pochylał się nad jego córką, ale czuł się niewiarygodnie spokojny. Czas zwolnił swój bieg. Nad wszystkim można było zapanować. Wreszcie podejrzany miał twarz. I jak w przypadku wielu zabójców, ta twarz nie robiła żadnego wrażenia. Był http://www.ciosmy.pl/media/ i konfiskuje mu gry komputerowe? – W większości okręgów powiadamia się rodziców. Potem uczeń może być skierowany do psychologa, a nawet usunięty ze szkoły. Traktuje się to bardzo poważnie. – Jak procesy czarownic w Salem. – Tak, chociaż czarownice nie zabijały po trzynaście osób. Szkoły są pod presją. Trzy lata temu dyrektor Vander Zanden nie przyjął do wiadomości, że i w Bakersville może dojść do strzelaniny. O ile chcesz się założyć, że teraz tego żałuje? I o ile chcesz się założyć, że jeśli rada szkoły usłyszy o programie selekcji, natychmiast podejmie próby wykrycia kandydatów na przyszłych morderców? Zapadła cisza. Sanders pokręcił głową. – Boże, nie mógłbym być nauczycielem – zapewnił z mocą. – Widuję od dwóch do czterech zabójstw tygodniowo, ale znacznie bardziej przeraża mnie myśl o tym, co się dzieje w szkolnych murach. Uczniowie terroryzują i straszą nauczycieli, a teraz pedagodzy mają

dokładnie określić, którędy szedł zabójca i jakim torem leciały pociski, i w ten sposób odtworzyć logiczny ciąg wydarzeń. Rainie zapytała o bezpośrednich świadków tragedii. Nikogo takiego nie znaleziono. Większość dzieci na dźwięk strzałów rzuciła się w popłochu do ucieczki w stronę wyjścia. Sześcioro z nich podobno widziało mężczyznę w czerni, ale byli to uczniowie młodszych klas, na tyle mali, że nie potrafili powiedzieć nic Sprawdź co o nim myśleć. – Obawiam się, że to ślepa uliczka. Charlie prawdopodobnie nie brał w tym udziału. – Naprawdę? A byłem taki pewien... – Psycholog sposępniał. Westchnął ciężko i potarł twarz. Wyglądał mizernie i Rainie ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że Mann przejmuje się dużo bardziej, niż jej się wydawało. – Ta historia nie daje mi spokoju – wyznał nagle. – A co dokładnie, panie Mann? – zapytał Quincy. – Ciągle o tym myślę i nie mogę sobie wyobrazić, żeby Danny mógł dopuścić się morderstwa. I nie dlatego, że jestem jego psychologiem i czuję się winny. Chodzi o coś więcej... Owszem, Danny miał problemy z kontrolowaniem złości. – Młody człowiek wykonał gest, jakby szukał lepszych słów. – Ale agresja fizyczna jakoś do niego mi nie pasuje. Danny jest maniakiem komputerowym, a nie łobuzem. Gdyby chciał się odegrać na szkole czy w ogóle na dorosłych, wydaje mi się, że wymyśliłby coś sprytniejszego. Może włamałby się do szkolnej bazy danych i zrobił bałagan w ocenach. Albo dostałby się do sieci