Sprawca jest nie tylko inteligentny, ale skuteczny w działaniu.

- Skąd masz ten numer? - spytał ostro Quincy, ale w tym samym mo¬ mencie dłonie zaczęły mu się pocić. Zerknął w stronę panelu systemu alar¬ mowego, żeby się upewnić, czy jest włączony. - Jeszcze nie wiesz? - Skąd masz ten numer?! - Spokojnie, amigo. Chcę tylko pogadać. Powspominać stare czasy w ten piękny wieczór. - Pierdol się - bez zbytniego zastanowienia rzucił Quincy. Nigdy nie przeklinał i w chwilę później żałował, że to zrobił, bo tamten facet zaczął się śmiać. - Quincy, mi amigo, klniesz jak jakiś urzędas. Człowieku, my jesteśmy zatwardziałymi kryminalistami, więc musisz postarać się lepiej. Może... Pierdolę twoją matkę. Pierdolę twoją matkę w jej pieprzoną dupę. Tak, to 56 jest już lepsze. A może - głos wyraźnie złagodniał - pierdolę twoją martwą córkę w jej kurewskim grobie za pomocą pieprzonego białego krzyża. O, to mi się podoba! Słysząc te słowa, Quincy mocniej ścisnął słuchawkę. Pierwsza fala gniewu uderzyła jak przypływ. Omal nie roztrzaskał telefonu. Chciał roztrzaskać go na drewnianej podłodze albo na czarnym granitowym blacie. Chciał go http://www.chili-pizza.com.pl ani dzisiaj. - To niezbyt pomocne. - Nie, ale skontaktowałem się z firmą telekomunikacyjną. Wyciągnę jej dane i spróbuję coś znaleźć. Skoro pani ją niepokoiła, to z pewnością nie spędza czasu na oglądaniu telewizji. - Kontaktuje się z różnymi ludźmi. - Właśnie! Zdobędę nazwiska, numery i adresy. Co mam dalej robić? - Prześle mi pan faksem nazwiska i numery osób, z którymi kontaktowała się najczęściej. Znam policjanta, który chętnie ich sprawdzi. - Sam mogę to zrobić. - Pan niech pilnuje Mary Olsen, na wypadek, gdyby telefony nam nie wystarczyły. Mam też kolejne nazwisko. Larry Tanz. Prawdopodobnie jest właścicielem restauracji, w której pracowała Mary Olsen, jak również Amanda

go nie napisałeś! - Nie wiem, ale to jest mój charakter pisma. Pętle, pochylenie, kropki nad „i". Ten człowiek musiał ćwiczyć. - Nie można w jakiś sposób dowieść, że to fałszerstwo? Jakieś zawahania, tego rodzaju rzeczy? - Wszystko zależy od jego umiejętności podrabiania pisma. I od umiejętności Sprawdź wszechmocny. – Muszę sprawdzić inne przypadki – ciągnął z uporem – ale zabójcy z kompleksem autorytetu są zwykle lubiani, błyskotliwi i świetnie funkcjonują w społeczeństwie. Jeszcze większą przyjemność niż przemoc sprawia im zabawa ludźmi i obmyślanie wyszukanych forteli. Nie chcą szybkich i łatwych rozwiązań. Wolą patrzeć, jak gliny się męczą, i napawać się ich rzekomą głupotą. Innymi słowy, im dłużej o tym myślę, tym większego nabieram przekonania, że Dave Duncan nadal przebywa w okolicy. – Tak jest szansa, że nadal przebywa w okolicy – powtórzyła głuchym głosem Rainie. – Ale nie lekceważ go – dodał pośpiesznie Quincy. – Zabije bez wahania, jeśli uzna, że został przyparty do muru. Dotyczy to zwłaszcza osób o ustalonym autorytecie, na przykład policjantów. Usłyszał w słuchawce jakiś hałas, jakby Rainie przeciągała przez łóżko coś ciężkiego. Quincy zmarszczył brwi. Zamilkł i po raz pierwszy zdał sobie sprawę z przepaści, która