Siedziała przy stole, rozglądając się apatycznie, podczas gdy

zobaczyła, że jeszcze wcale nie jest późno. Niskie, deszczowe chmury sprawiały, że było niemal ciemno. - A może nie - westchnęła. Diaz zapalił gazowy kominek w dużym pokoju. Zrobiło się przytulnie i to spodobało się Milli. Nie miała ochoty siedzieć tam razem z nim, ale nie chciała wracać do sypialni i gapić się na cztery ściany. Telewizor był podłączony do anteny satelitarnej, mieli mnóstwo kanałów do wyboru. Ku zaskoczeniu Milli Diaz oglądał program o urządzaniu mieszkań i aranżacji wnętrz na kanale Dom i Ogród. Oglądał, dziwiąc się niczym przybysz z innej planety: po co ozdabiać abażur od lampy frędzlowatym brzeżkiem z pomponami? - Zaczynasz nowe życie jako specjalista od aranżacji wnętrz? - spytała, zaskakując siebie i jego samym faktem zainicjowania rozmowy - Musieliby mnie zmusić pod bronią. Milla uśmiechnęła się, znów ku własnemu zaskoczeniu. Lekki uśmiech zniknął natychmiast, gdy uświadomiła sobie jego niezwykłość. A myślała, że nigdy już nie będzie się śmiać. On nic nie zauważył. Skuliła się w fotelu i oglądała program z Diazem. Szum deszczu uśpił ją szybko. Wpadała w płytkie drzemki i budziła się http://www.checinytriathlon.com.pl delikatnie pieścił wargi Milli, lecz nie wpychał się nachalnie do środka. Przyciśnięta do ciała Gallaghera, czuła jego erekcję. Odwróciła głowę i szarpnęła się mocniej, mężczyzna puścił ją i się cofnął. an43 182 - Mówiłeś, że się wycofujesz? - parsknęła, rozumiejąc, że Gallagher nie przyjął jej odmowy do wiadomości. - Tak jest - odparł, jego twarz była nieruchoma, oczy zmrużone. - Ale chciałem przedtem posmakować ciebie. I chciałem, żebyś ty posmakowała mnie. Jeżeli kiedykolwiek zmienisz zdanie, po prostu mi to powiedz.

gładko ogolonego. Miał na sobie swój zwykły ubiór: koszulkę, dżinsy i czarne ciężkie buty. Światło lampy podkreślało surowość jego rysów, sprawiało, że jego oczy zdawały się głębiej osadzone, a usta wydawały się pełniejsze i bardziej miękkie. Desperacko starała się opanować drżenie. Dotychczas miała nadzieję, że ewentualna pozytywna reakcja jej ciała na bliskość Diaza Sprawdź True przeklął cicho pod nosem. an43 180 - Skoro i tak zawsze bierzesz kogoś ze sobą, czemu to nie mogę być ja? - Bo to nie wszystko, o co ci chodzi. Powiedz mi, tylko szczerze: jeżeli ci odmówię, to przestaniesz wspierać finansowo Poszukiwaczy? Żachnął się jak uderzony w twarz. - Do diabła, skądże! - Zatem moja ostateczna odpowiedź brzmi „nie". Knykcie Gallaghera zbielały, gdy dłonie zacisnęły się silniej na kierownicy. Nie odezwał się ani słowem, dopóki nie skręcili w ulicę