stwierdziła Stacey z uśmiechem. - Ale tak, chodzi mi o Bobby'ego Munro.

to schronienie i przypływało tutaj. 261 Pogrzebała w skrzyni ze sprzętem. Wybrała maskę i fajkę do nurkowania. Przepłukała maskę, nałożyła i weszła do wody. Dane sprawdził kilka łowisk. Czuł niepokój. Tym większy, że Andy Latham znów znalazł się na wolności. Latham łowił zwykle od strony Zatoki, kiedy jednak połów okazywał się niewystarczający, wypływał na Atlantyk. Płycizna przy morskim rezerwacie była bardzo popularna. W pobliżu najlepszych raf, z maleńką wysepką, na której rosło tylko trochę trawy i drzew. Doskonałe miejsce na piknik. Piaszczyste dno umożliwiało rzucenie kotwicy bez niszczenia rafy, jednocześnie zaś jej małe kolonie zapewniały obecność ryb, które można było łapać na wędkę. Na dnie leżał wrak łodzi rybackiej, która zatonęła przed laty. Miejsce nadawało się doskonale zarówno do połowów, http://www.centrum-stylu.pl - Mam nadzieję, że odholują twojego jeepa - rzuciła ze złością. - Och, wątpię. Klub działa do piątej rano, a wtedy otwierają kawiarnię. Dlaczego na parkingu nie miałby stać samochód? - Chyba dobrze znasz ten lokal - zauważyła. - Dość dobrze. - Rozumiem. - Skup się na prowadzeniu, Kelsey. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Kelsey czuła się niepewnie, wchodząc z Dane'em na teren osiedla. Wydawało jej się, że wszystko obserwuje; patrzył, jak w bramie pokazuje strażnikowi

jednego i drugiego serca, dotyk jego ust na jej piersi, dotyk jej palców na jego męskości. Ich ciała splotły się, razem przeturlały się po łóżku, RS 179 szukając nowych pozycji, nowych sposobów dotykania się, cieszenia się sobą nawzajem. Ciepło wewnętrznej strony ud, pieszczota językiem w Sprawdź malowniczych paradach podczas słynnego nowoorleańskiego święta Mardi Gras. Stała na balkonie swojego ukochanego domu, słuchając dobiegających z Dzielnicy Francuskiej odgłosów muzyki i śmiechu. Ponownie spojrzała w niebo, które wydało jej się dziwnie czerwonawe, co więcej, im dłużej patrzyła, tym wyraźniej widziała tę szkarłatną czerwień, podczas gdy ciemność zdawała się gęstnieć i zamykać wokół niej, jakby była czymś dotykalnym. - Nonsens - powiedziała na głos Jessica. Z zawodowego nawyku wyobraziła sobie, jak tłumaczy swój stan psychoanalitykowi. - Ja nie tyle widzę tę ciemność, co ją... czuję. Jessice nagle zrobiło się zimo, gdyż poczuła się zagrożona, zupełnie jakby ktoś na nią polował, jakby ją osaczał. Czym prędzej cofnęła się z