52

nią oko. Ale jeżeli tak zrobi, to suka może go zauważyć. Już raz jej nie docenił i drogo go to kosztowało. Nie popełni ponownie tego samego błędu. Na pewno zabezpieczyła swoje drzwi w samochodzie, nie jest głupia. Okna zamknięte. Ale czy pamiętała, by zamknąć drzwi pasażera po wyjściu lekarza? Cztery piwa w żołądku powiedziały mu, że jest tylko jeden sposób, by się przekonać. Ruszył naprzód pod takim kątem, by unikać pola widzenia lusterek. W ten sposób dotarł do samego auta. Zdecydowanie szarpnął za klamkę i drzwi cudownie się otworzyły Pavon płynnym ruchem wśliznął się do środka z pistoletem wymierzonym prosto w głowę kobiety - Hola! - powiedział z szerokim uśmiechem, siadając na fotelu pasażera i zamykając za sobą drzwi. - Pamiętasz mnie? Jej oczy otwarły się szeroko: słodki widok. Ale w następnej chwili dłoń kobiety szybko niczym wąż poderwała się w górę i Pavon zobaczył czarną lufę pistoletu skierowaną wprost w swoje jedyne oko. - Hijo de la chingada, a ty mnie pamiętasz? - odparła powoli po hiszpańsku. Suczy synu, a ty mnie pamiętasz? Jej ręka nawet nie drgnęła. W oczach była tylko spokojna, http://www.blacha-trapezowa.info.pl jedną. Brian kiwnął głową i powoli minął kościół, skręcając w przecznicę. Skręciwszy jeszcze raz, obrał kierunek na knajpę. Zaparkowali pomiędzy chevroletem monte carlo, rocznik 1978, a oryginalnym volkswagenem garbusem. Czekali, obserwując ulicę. Z 36 knajpy dobiegał głośny hałas, ale na zewnątrz dostrzegli tylko psa uważnie obwąchującego narożniki domów Wzięli broń i noktowizory. Zanim Brian pociągnął za klamkę, Milla automatycznie wyciągnęła dłoń, próbując wyłączyć lampkę nad drzwiami. Dopiero po chwili zorientowała się, że już od dawna nie ma tam żadnej lampki. Wyśliznęli się z ciężarówki, usiłując jak najszybciej zniknąć w cieniu. Pies spojrzał w ich stronę, po czym szczeknął niepewnie. Nie odpowiedzieli, więc wrócił do obwąchiwania okolicy.

an43 266 - Kolejna? - zapytał po chwili. - Tak - patrzyła przez okno, z zaciśniętymi zębami. - To właśnie robię od dziesięciu lat. Kręcę się jak pies za własnym ogonem, latam Sprawdź - Zostawmy - powiedziała twardo pani Edge z zaciętym wyrazem twarzy. - Wystarczy! Julio, wiesz, że cię kocham, ale to nie jest już twój dom. Jak możesz przychodzić tu z zamiarem rozpętania awantury? Rozumiem was obie. Jestem przecież matką i sama wiem, że nigdy nie przestałabym szukać swojego zaginionego dziecka. Ale nie mogę też znieść widoku własnej córki marnującej sobie życie walką w beznadziejnej sprawie! - Ale ona wcale nie jest beznadziejna! - zaprotestowała Milla. - Teraz już wiemy, ale kwadrans temu nie mieliśmy o tym pojęcia!Widzieliśmy za to twoje życie osobiste walące się w gruzy. Rozwód z Davidem, ciebie pogrążającą się całkowicie w pracy Poszukiwaczy, ginącą, niknącą, aż wydawało się, że nic nie zostanie z ciebie samej, z tej Milli, którą wszyscy kochamy! Córeczko, nie masz