– Znaleźliśmy kopertę zaadresowaną do ciebie. – Kopertę? – powtórzył. – No, tak. Myślałam, że może ci wypadła, kiedy wychodziłeś. – Nie. – Pomyślał o ostatniej kopercie, którą otrzymał – zawierała zdjęcia Jennifer i pomazany akt zgonu. Ani przez chwilę nie wątpił, że ta pochodzi od tego samego nadawcy. – Dobrze, zaraz tam będę. Nie otwieraj jej. Będę za dziesięć minut, najdalej za kwadrans. – Szukał zjazdu, zmieniał pasy, zwolnił dopiero na czerwonym świetle poza autostradą. Kolejne zdjęcia? Dokumenty? O Boże... Niech dotyczą Jennifer, nie O1ivii. Burczało mu w brzuch. Nerwowo bębnił palcami o kierownicę. Co teraz? Do cholery, co ma teraz robić? Światło zmieniło się na zielone. Skręcił w lewo, przemknął pod wiaduktem, zawrócił na południe. Światła ruchu mu sprzyjały. Nacisnął gaz do dechy. Wiedział doskonale, że nie upuścił żadnej koperty, wychodząc przez recepcję. Zatem ktoś ją tam dla niego zostawił. Tym razem bez pośrednictwa poczty. Skurczybyk. Psychopata, który pociąga za wszystkie sznurki w tej rozgrywce, poczyna sobie coraz śmielej. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że tym razem paczuszka zawiera coś, co ma związek z Olivią. Żądanie okupu? Czy coś gorszego? Było mu słabo, z trudem koncentrował się na drodze do Culver City. Czas jakby stanął w miejscu, strach wypalał mu dziurę w żołądku, ale http://www.beton-dekoracyjny.info.pl napisem: „Do wynajęcia” i miejscowym numerem telefonu. Wyglądało na to, że interesy idą dobrze tylko w sąsiedniej tawernie, która oferowała we wtorki dwa drinki w cenie jednego. Kilka sfatygowanych pikapów, brudna furgonetka ze słowem „Brudas’„ wypisanym na zderzaku, poobijany czerwony saturn i srebrzysty chevrolet z naklejką na szybie stały na zakurzonym parkingu. Wyczuwał tu starość, smutek i rozpacz, jakby ta część miasteczka rozpaczliwie czepiała się wspomnień o lepszej przeszłości. Zza kierownicy obserwował nielicznych przechodniów. Dzieciaki śmigały na deskorolkach po popękanym chodniku. Staruszek w szortach i kapeluszu o szerokim rondzie palił papierosa i ciągnął na smyczy brązowego psa, jednookiego kundla z domieszką pitbulla. Pies dreptał, obwąchując suchą trawę i machając kikutem ogona, ilekroć jego pan się odezwał. Bentz wysiadł, zostawił laskę w wozie, wziął latarkę i zestaw narzędzi niezbędnych, by pokonać zamek. Zabezpieczył samochód i zawrócił do starego zajazdu ogrodzonego
Czy to ważne? Co z tego, że ukrywała przed nim wizyty u astrologa? Nic. Nieważne, czego jeszcze się dowie, nic go już nie zaskoczy. Jednak intrygowało go, jakie jeszcze sekrety wyjdą na jaw. Pogrążony w myślach wsiadł do rozpalonego wnętrza. Koszmar ostatniej nocy nadal go dręczył. Przekręcił kluczyk w stacyjce, wyjechał z parkingu, zawrócił. To, że mu powiedziała prawdę o biologicznym ojcu Kristi, nie znaczy, że nie kłamała w Sprawdź klatce. – Czego ode mnie chcesz? – Nie daje za wygraną, myśli tylko o jednym. Zupełnie jak Bentz. – Od ciebie? Niczego – mówię szczerze. – Chodzi o mojego męża. – I znowu trafiony! Masz na koncie dwie poprawne odpowiedzi. Jeszcze jedna i trafisz do rundy specjalnej. – Uważasz, że to żart? Zabawa? – Patrzy na mnie jak na wariatkę, chociaż to ona siedzi za kratami. – Żart? Nie. – Czuję, jak Jódź się chwieje, dociera do mnie zapach zwierząt, które zajmowały to pomieszczenie przed nią. – Zabawa? Być może. Tylko ja znam wynik. Ty, niestety, nie doczekasz końca. – Powiedz mi teraz.