Świecę trzeba było zdmuchnąć. Przypadła do wąskiej szczeliny. Zobaczyła grubo ciosany stół, oświetlony oliwnym kagankiem. Człowieka, pochylonego nad książką (usłyszała, jak zaszeleściła kartka). Siedział odwrócony plecami, głowę miał idealnie okrągłą i błyszczącą jak pionek szachowy. Żeby lepiej oświetlić celę, Lisicyna popchnęła drzwi jeszcze trochę – tylko odrobinę, ale teraz złośliwym zawiasom zachciało się pisnąć! Zaskrzypiało krzesło. Siedzący odwrócił się gwałtownie. Twarzy pod światło nie było widać, ale z przodu na habicie bielał podwójny szlaczek, znak schiigumeńskiej godności. Starzec Izrael! Polina Andriejewna w panice zatrzasnęła drzwi. Głupio! Została w nieprzeniknionej ciemności i ze strachu nawet zapomniała, z której strony jest wyjście. Zresztą jak uciekać, skoro własnego nosa nie widać? Zastygła w zupełnej czerni, z której dochodził udręczający duszę zgrzyt: grżyk-grżyk, grżyk-grżyk. Tylko czekać, jak muśnie w policzek błoniaste skrzydło! Ale stała tak niedługo, ledwie kilka sekund. Drzwi otworzyły się, w galerii pojaśniało. Na progu stał przełożony z kagankiem w ręku. Czaszkę miał tak samo nagą jak martwy Teognost i też nie miał brody ani wąsów – dobrze chociaż, że zachowały się brwi i rzęsy, bo aż strach by było... W nagiej twarzy wyróżniał się duży, rasowy nos i mięsiste wargi. Pani Polina rozpoznała przenikliwe spojrzenie czarnych oczu, choć przedtem widziała je tylko http://www.beton-architektoniczny.biz.pl 73/86 wyrzutków. Tu ich trzymają przed wrzuceniem do bezimiennej mogiły. Mijają kolejne sale. W pierwszej zamaskowani grabarze pakują do trumien wielokrotnego użytku worki ze zwłokami. W kolejnej właśnie skończyła się sekcja. To, co po niej zostało, nie jest już nawet ciałem. Podhorecki odwraca wzrok od poćwiartowanych połaci skrwawionego mięsa. Lang czeka przy kamiennym stole. Wpatruje się w Podhoreckiego oczkami jak skwarki zatopione w smalcu.
Avery Johnson obdarzył ją znowu uspokajającym uśmieszkiem, ale ton jego głosu zaostrzył się. – Pani O’Grady, wiem, że nie chce pani tego przyjąć do wiadomości, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że Danny popełnił tę zbrodnię. Zatrzymano go, gdy celował do ojca. Przyniósł do szkoły broń, a poza tym dwukrotnie przyznał się do winy. – Jest w szoku. Sam pan powiedział. Nie wie, co mówi. Sprawdź jednocześnie jak syjamskie bliźnięta. Frank miał bardziej niebieskie oczy i ogorzałą twarz, za to Dougowi pozostało więcej włosów. Obaj nosili lniane koszule w czerwoną kratę – oficjalny strój na popołudniowy wypad do miasta. Zimą dodawali doń brązowe zamszowe kurtki i beżowe kowbojskie kapelusze. Rainie zażartowała kiedyś, że próbują podszyć się pod faceta z reklamy Marlboro. W swoim wieku przyjęli to za komplement. – Spokojny dzień? – zagadnął Doug. – Spokojny miesiąc. Jest maj. Wyszło słońce. Wszyscy są, cholera, zbyt szczęśliwi, żeby urządzać rozróby. – Żadnych pikantnych afer? – Nawet zero skarg na psy, które zostawiają pamiątki na podwórkach sąsiadów. Jeśli ta pogoda utrzyma się dłużej, stracę robotę. – Taka ślicznotka jak ty nie potrzebuje roboty – stwierdził Frank. – Potrzebujesz faceta. – Taaak? I co bym z nim robiła po trzydziestu sekundach?