— Czy książę dokładnie tak powiedział?

czynienia z oryginałem, czy z falsyfikatem. Ja jestem takim falsyfikatem — powiedziała do siebie Tempera i pomyślała, że stwierdzenie to jest prawdziwe z wielu względów. Przecież w gruncie rzeczy nie była ani malarką, ani pokojówką. Gdyby książę był spostrzegawczy, bez trudu by to odkrył. Tempera drżała z podniecenia. Gdyby swoim zachowaniem miała zniszczyć szanse lady Rothley na małżeństwo z księciem, nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Spacerowała tam i z powrotem po sypialni macochy. Pierwszy raz od przyjazdu do zamku widok za oknem zupełnie jej nie interesował. Cały wysiłek skupiła teraz na tym, by znaleźć jakąś rozsądną odpowiedź dla lady Rothley na wypadek, gdyby książę wspomniał jej o ich spotkaniu, co — była lego pewna — prędzej czy później nastąpi. 65 Lady Rothley wróciła zarumieniona z podniecenia i opowiedziała, jak wspaniale spędziła dzień. — Jacht księcia jest cudowny! — wykrzyknęła. — Ogromny i luksusowo urządzony. A Monte Carlo jest http://www.autyzmpomoc.org.pl/media/ - No, jakby Matthew nie wyjechał. Jakby go nie wykopali z Anglii. - Może nie powinnyśmy tego robić... - Imogen znów się wystraszyła. - Może za dużo tego. - Zrobiłyśmy, co musiałyśmy zrobić. Ty swoje już wykonałaś. - Wstała. - Teraz pora na mnie. Sylwia miała niewiele czasu, by jakoś się pozbierać przed nieuniknioną i pewnie bardzo bolesną rozmową wnuczkami. W pierwszej chwili zdecydowała się pójść na drugie piętro po jeden ze środków uspokajających, jakie doktor Lucas zapisał jej po śmierci Karo, po namyśle jednak doszła do wniosku, że nie powinna ulegać tej pokusie; tabletka mogłaby odebrać jej zdolność logicznego myślenia, której tak bardzo teraz potrzebowała. Zamiast tego Sylwia zrobiła sobie mocną kawę, a potem wyszła do ogrodu w nadziei, że zimne powietrze ją

- Wyschły. - Po raz drugi tej nocy błysnęło mu wspomnienie przytulnej kuchni Kat. Ale zaraz zgasło. Na chwilę zapadła cisza. - Rozmawiałam z Imo - odezwała się w końcu Zuzanna. Matthew milczał. - Powiedziała mi to samo, co tobie. Sprawdź - ... na udach. - Izabela przełknęła z wysiłkiem ślinę. - I ma siniaki. - Siniaki - powtórzył głucho, czując, że umysł instynktownie próbuje się odciąć od tego, co słyszą uszy. - Powiedziała Flic, że to ty. - Przed chwilą twierdziłaś, że nic jeszcze nie mówiła. - Tylko twoje imię. - Według Flic. - Tak, ale widziałam jej uda. 235 Matthew patrzył na stojący na biurku kubek. Starał się na nim skupić, nie odrywać od niego wzroku, jakby tylko to chroniło go przed utratą zmysłów. Dopiero po dłuższej chwili spojrzał znów na Izabelę. - Chyba nie muszę cię zapewniać, że nigdy w życiu nie tknąłem nawet