Albo aż to się skończy.

i tej książki, i samej siebie, że straci natchnienie, wiarę w swój talent i chęć do pracy. Wtedy Christopher będzie wysłuchiwał jej żalów, pozwoli wyładowywać na sobie huśtawkę nastrojów, rzadko kiedy zgłaszając jakieś obiekcje, a na koniec chłodno i rozsądnie skieruje ją z powrotem na właściwą drogę. W takich chwilach Lizzie znów rozumiała nie tylko, dlaczego za niego wyszła, ale w pewnym stopniu dlaczego zdecydowała się z nim zostać. Ach, gdyby tak mogło być cały czas... Gdyby. Minęło już ponad sześć lat od diagnozy Jacka i podjętej w konsekwencji decyzji pogodzenia się z „drugą stroną" Christophera. Szok, który popchnął Lizzie do akceptacji potrzeb męża, dawno minął, natomiast powróciła z nawiązką naturalna odraza. Nie robiło to jednak szczególnej różnicy. Zaczęła znów protestować, wręcz grozić, jeśli przekraczało to jej wytrzymałość, ale te groźby były puste i Christopher zdawał sobie z tego sprawę. Ten drugi Christopher Wade, który znajdował zaspokojenie za http://www.auto-floty.com.pl/media/ wart takiego poświęcenia. Lizzie przypomniała sobie przeraźliwy krzyk Edwarda, płacz Sophie, przerażoną buzię Jacka. Ojciec zaopiekował się nimi wszystkimi, a potem dowiózł bezpiecznie do domu. - O tak - przyznała. Zgodnie ze swoim przekonaniem. Cały program obchodów okazał się bardzo udany. Chri-stopher tryskał humorem od śniadania aż do zakończenia wieczoru przy Holland Park, dokąd przyprowadzili swoich gości na ostatni kieliszek - dzieci już dawno spały w odległej od salonu części mieszkania.

Uciszył ją nowy dźwięk z góry. Jakby rozdzierania...? - Co to było? - spytała po chwili zduszonym głosem. - Nie wiem - odparł niepewnie Ałlbeury. Winda zadygotała i Lizzie wyrwał się bezwiedny okrzyk. - Nie ruszałam się, Robin, naprawdę! Nawet nie Sprawdź - Umowa stoi. - Patston Motors. Nie możemy podejść do telefonu, ale proszę zostawić wiadomość. Oddzwonimy najprędzej, jak tylko się da. Joanne odczekała kolejnych kilka sekund, po czym się rozłączyła, gratulując sobie w duchu, że pamiętała o wstukaniu 141, aby mąż się nie dowiedział, kto aż trzy razy wydzwaniał do warsztatu. Dziwnych rzeczy człowiek się uczy, kiedy musi. - Chodź, kochanie - powiedziała do Iriny, która przy kuchennym stole jadła banana. - Jedziemy do biblioteki.