poparciem.

- Skoro jesteś taki zajęty, dlaczego pofatygowałeś się do Balfour House? - Ba! Kilcairn przyłapał mnie na chwili słabości. - Rozumiem. - Nie, nic nie rozumiesz. I już żałuję, że przyjąłem cię z powrotem na łono rodziny. - Wyjął z szuflady księgę rachunkową. - Podejrzewam, że chcesz pieniędzy? - O niebiosa! Nie chcę pieniędzy. Zależy mi wyłącznie na przeprosinach. - Na przeprosinach? Już mówiłem, że nie powieszę portretu... - Nie za to. Kiedy moi rodzice umarli, prosiłam cię o pieniądze, żeby spłacić ich długi. Odmówiłeś. Musiałam sprzedać większość biżuterii mamy i wszystkie obrazy taty, żeby wyprawić im pogrzeb. - I jak... - Jeszcze nie skończyłam! Byłam zupełnie sama po ich śmierci. A ty nawet się nie zainteresowałeś, czy ja żyję. - Żyłaś. A teraz, zdaje się, masz zamiar mnie prześladować. Milczała przez długą chwilę. Wuj, czerwony ze złości, najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że postąpił nagannie. To była chyba najbardziej rzucająca się w oczy różnica między nim a Lucienem. Hrabia brał odpowiedzialność za swoje uczynki. Monmouth nie tyle jej nienawidził, co po prostu całkowicie ją lekceważył. - Potrzebowałam jedynie odrobiny serca. - Ha! Serca i portfela. http://www.autko-zastepcze.com.pl - Kim będziesz tym razem? - Jeszcze nie byłam lady Pembroke. Spróbujmy. - Ale przecież nie mogę jej poślubić - zaprotestowała Rose. Panna Delacroix przez cały czas pamiętała o swoim głównym celu. - Możesz wyjść za jednego z jej synów, na przykład za markiza Tarrentona. - On jest nudny. - Ale bogaty. - O, to już lepiej. W porządku. Alexandra przeniosła nakrycie w inne miejsce. Tym razem usiadła po lewej stronie swej uczennicy. - Poza tym nigdy nie zakładaj, że słucha cię tylko osoba, z którą rozmawiasz. Każde twoje słowo może zostać powtórzone i skomentowane. Były w połowie lekcji, gdy ktoś zapukał do drzwi jadalni.

Wyrwała się z jego objęć. - Co? - ...nonsens. - Mimo przerażenia, które odmalowało się na jej twarzy, był z siebie bardzo zadowolony. Prawdziwy geniusz! - Nie mogę uwierzyć, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Tobie potrzebna jest ochrona przed rodziną, a mnie żona. To doskonały... - Szukasz matki dla swojego dziedzica, a nie żony. - Stanęła za sofą, jakby się bała Sprawdź Panna Gallant zerwała się i stanęła za krzesłem, trzymając torebkę przed sobą jak broń. Wpiła w niego turkusowe oczy. - Nie wierzę, żeby mówił pan poważnie. Dlatego przypuszczam, że toczy pan ze mną jakąś grę... - Mówię całkiem poważnie. Jak już wspomniałem, zapłacę pani bardzo dobrze. Kobieta wyprostowała się dumnie. - Może jednak powinien pan dać ogłoszenie, że szuka pan kochanki, milordzie. Posłał jej gorzkie spojrzenie. - Po co? Mężczyźni nie żenią się z kochankami. Panna Gallant cofnęła się kilka kroków w stronę drzwi. - Lordzie Kilcairn, uczę młode damy etykiety, języków, literatury i muzyki. Sztuka uwodzenia to pańska dziedzina. Ja panu nie pomogę. Proponuję poszukać kogoś innego. Lucien westchnął, zastanawiając się, czy Alexandra Gallant docenia jego grzeczne