- Nie, oczywiscie, ¿e nie. - Rozparty obok niej na tylnym siedzeniu Alex ujał ja natychmiast za reke i scisnał lekko. Niestety, nadzieja na szybkie odzyskanie pamieci rozwiała sie, kiedy Lars wprowadził samochód do gara¿u pod budynkiem. Marla nie przypominała sobie tego miejsca. Wewnatrz stał ju¿ srebrny jaguar, było te¿ miejsce na trzeci samochód - niewatpliwie nale¿acy do niej. - Gdzie jest... - Twoje porsche jest w warsztacie. Czeka na czesc do wymiany. - Wiec ja je¿d¿e porsche? - Jezdziłas - odparł Alex. -I znowu bedziesz nim jezdzic. Gdy tylko poczujesz sie lepiej, a twój samochód wróci z warsztatu. Ale mo¿e bedziesz wolała troche z tym zaczekac... ten wypadek... Marla zadr¿ała. Gdyby mogła jeszcze raz prze¿yc tamta noc... - A jesli zechce koni, ¿ebracy powioza... - Słucham? - spytał Alex. - Och, nic. Moja matka tak mawiała... http://www.artproduction.com.pl Zbli¿ył sie do łó¿ka nieszczesnika. Tak, tak własnie bywa, jesli przypadkiem sie człowiek znajdzie w niewłasciwym miejscu w niewłasciwym czasie. Miałes pecha, Biggs. Biggs z trudem wciagał powietrze w poparzone płuca. Kosztujesz mnie troche zachodu, sukinsynu, pomyslał, wyciagajac z kieszeni cienki plasterek gumy wielkosci serwetki. Umiescił go na twarzy Biggsa, przyciskajac dłonie w rekawiczkach do jego ust i nosa. Biggs zesztywniał, próbował chwycic oddech - walczył, choc był nieprzytomny. Musiał wło¿yc troche wysiłku, by przytrzymac szarpiace sie, pote¿ne ciało, ale wszystko szybko sie skonczyło. Charles Biggs i tak ju¿ zbyt długo ociagał sie pod drzwiami smierci. On po prostu tylko pomógł mu przekroczyc próg.
¿e postanowiła zostac twoim prawnikiem, to chciała jeszcze napisac te cholerna ksia¿ke. Ty, niestety, nie zginełas w wypadku, ale przynajmniej jej udało nam sie pozbyc. Kylie zacisneła palce na zakrwawionym przescieradle. Wydawało jej sie, ¿e znalazła sie w sytuacji bez wyjscia. Mysl, Kylie, mysl! Sprawdź najlepszych przyjaciółek. - Cherise bawiła sie nerwowo zapieciem swojej małej torebeczki, drobne palce o pomalowanych fioletowo paznokciach zapinały i otwierały złoty zameczek. Klik, klik, klik. - A teraz Alex nie pozwala mi sie z nia zobaczyc. Nie wiem, czy chodzi tylko o mnie, czy o wszystkich jej przyjaciół, ale to niesprawiedliwe. - Alex jest przeciwny wszelkim odwiedzinom. Nie sadze, ¿ebym mógł go przekonac. - Wiec spróbuj go obejsc, na litosc boska! Powiedz Marli, ¿e chce sie z nia zobaczyc. - To przywiazanie, czy te¿ przyjazn, jaka ¿ywisz dla Marli, nie ma oczywiscie nic wspólnego z hałasem, jaki ty i Monty robicie wokół faktu, ¿e zostaliscie wydziedziczeni?