natrafiła na ten właściwy. Zwalczyła wyrzuty sumienia, otworzyła pierwszą szufladę i szybko zaczęła przerzucać

łó¿ko i spojrzał na sufit. 147 - Tak jak ci mówiłem - odparł Ole. - Grzeczny jest, tyle ¿e wyłazi na droge patrzec, czy nie wracasz. - Myslałem, ¿e wróce wczesniej - tłumaczył Nick - ale to mo¿e jeszcze troche potrwac. - Na to wyglada. Nick zmarszczył brwi na mysl o tym, jak głeboko utknał w tej całej historii. Ale własciwie przecie¿ wiedział, ¿e tak bedzie. Jak zawsze, kiedy w gre wchodziła ta kobieta. Dziwnie było widziec ja w szpitalu, cała opuchnieta i posiniaczona, czuc dawna gorycz zmieszana z litoscia, która teraz wzbudzała. Biedna, mała bogata dziewczynka. Albo raczej biedna, wredna bogata dziwka. - Nie masz sie co martwic o Twardziela - mówił Ole. - Nie ma tu zle. „Notoriousa” te¿ dogladam jak swojej łajby. - Dzieki. - Ciagnac za soba sznur telefonu, Nick podszedł do okna wychodzacego na Haight Street. - Dam ci znac, kiedy wracam. - Dobra - powiedział Ole i odło¿ył słuchawke. http://www.aranzacja-wnetrz.info.pl świadectwem ich miłości, a nie dzieckiem Rossa McCalluma. Ale czy to naprawdę miało znaczenie? W miarę upływu czasu to, kto był ojcem Elizabeth, schodziło na dalszy plan. Ściągnąwszy lejce wałacha, zobaczyła ciemne plamy potu na jego skórze. - Dobry chłopiec - szepnęła, klepiąc dzielnego konia po karku. Zeskoczyła na ziemię i szła wzdłuż koryta rzeki. 150 Kręciło jej się w głowie od myśli o Nevadzie, a serce biło taką samą miłością, jaką czuła przed dziesięciu laty. - Głupia babo - mruknęła i usiadła na skale, żeby popatrzeć na wyschnięte koryto rzeki. Zobaczyła czmychającego do lasu zająca i wysoko w górze krążącego jastrzębia. Sięgnęła do kieszeni i dotknęła zestawu kluczy, który kazała dorobić. Były błyszczące i jeszcze chropowate na krawędziach, połączone zgiętym spinaczem. Zastanawiała się, co znajdzie w biurze ojca. Kolejne obciążające go tajemnice? Ze zdenerwowania miała ściśnięty żołądek. Czy w końcu uda jej się odszukać córkę? A może odkryje dowody przekroczenia innych granic etycznych i moralnych? Co z Lydią? Dlaczego gosposia nie

- Jesli to rzeczywiscie ona. 19 Przyciskajac Jamesa do piersi, jakby sie bała, ¿e w ka¿dej chwili ktos mo¿e wyrwac go z jej ramion, Marla oparła sie o scianke windy. Znajdowała sie w wysokim budynku mieszkalnym przy Fulton Street. Liczacy ponad siedemdziesiat Sprawdź w końcu bym cię do siebie wezwał. Wiesz, że odziedziczysz wszystko, co mam. Ranczo, szyby naftowe, ten dom i... - Nie - przerwała mu schrypniętym, pełnym emocji głosem. - Nie chcę tego słuchać. Nie teraz. Nie w dniu, kiedy 181 wreszcie mam się spotkać z córką, o której powiedziałeś mi, że umarła, z córką, którą przede mną ukrywałeś. Dobrze? Nie umiem się pogodzić z tym, że kiedy w końcu mam poznać moją córkę, okazuje się, że ty... jesteś umierający. - Serce biło jej mocno, do oczu napłynęły piekące łzy gniewu. - Będziesz musiała stawić czoło wielu problemom - powiedział sędzia, powoli wstając; jego szczękę pokrywał srebrzystosiwy zarost. Oparł się o laskę i obrzucił Nevadę zmęczonym spojrzeniem. - Ty zresztą też. Czy ci się to podoba, czy nie, zostaniesz aresztowany za zamordowanie Estevana. Prokurator okręgowy ma przeciwko tobie całkiem mocne dowody. Tak przynajmniej słyszałem. - Zmrużył swoje stare oczy. - Jesteś na to przygotowany? - Już panu mówiłem. Nie miałem z tym nic wspólnego. - Hm, może, może. Ale kto cię tam wie, czy nie kłamiesz. - Sędzia zmarszczył brwi i użył czubka laski, żeby