- No dobra, wejdź. Zaraz pójdziemy dalej grać. Bobby zmusił się do

Westchnął. - Czy nie o to chodzi? Ja się tym zajmuję, ty nie musisz. - Muszę. Interesujesz się mordercą zwanym krawaciarzem. - Spojrzała na niego niepewnie. - Uważasz, że Sheila nie żyje, prawda? Przez chwilę milczał. Potem poprosił: - Przesiądź się. - Przesiąść się? Nie musisz ze mną jechać, masz swojego jeepa. - Na razie go tu zostawimy. Nie chciałbym, żebyś sama wracała na Key Largo. - Dane, ja zawsze jeżdżę sama, nawet sama mieszkam w Miami i sama robię zakupy. Jakoś sobie radzę. - To prawie godzina jazdy, przesiądź się. - Wiesz, nie muszę dziś wracać na Key Largo. Moje mieszkanie jest o piętnaście minut drogi stąd, kawałek US1, na Brickell. Nic mi się nie stanie. Wyprostował się i szybko obszedł samochód. http://www.apcs.pl - W porządku, w poniedziałek. Też o siódmej? - O siódmej - zgodziła się Cindy. - O rany, to jest przecież zwykły dzień pracy. - Jest pracoholiczką - zażartował Jorge. 194 - Fakt, zwykle jestem. Ale teraz, kiedy wszyscy się spotkaliśmy... Chciałabym pójść na plażę. Popływać, ponurkować... jak wtedy, kiedy byliśmy dziećmi. - Ja wtedy z wami nie pływałem. Na pewno chcesz mnie do tego włączyć? - zapytał Jorge. - No jasne - potwierdziła Cindy. - Oczywiście - wsparła ją Kelsey.

- Gdzie? Maggie zawahała się. - W szpitalu. Dwaj ludzie Seana. Zostań w domu do wschodu słońca, słyszysz? Przysięgam, że nie powiem ci. ani słowa więcej, jeśli przyjedziesz wcześniej. - Dobrze. Do zobaczenia niedługo. - Odłożyła słuchawkę i spojrzała Sprawdź godziny. Potem jeszcze przez piętnaście minut narzekaliśmy, że cię nie ma. - Wiedziałem, że przyjdziesz - stwierdził Nate. - Przy okazji, te ukryte kamery są świetne. Zwolniłem dzisiaj chłopaka. Miałem na taśmie scenę, jak wkłada rękę do kasy. Dziękuję, zaoszczędziłeś mi nerwów. - No cóż, urządzenie zadziałało. - Takie kamery są rzeczywiście konieczne 188 - wtrącił Larry. - Chociaż w pracy czuję się trochę jak u Orwella. Śledzą i nagrywają każdy mój krok. Dane uśmiechnął się smutno.